Chuck Philips, Los Angeles Times (1995)
Jakie to uczucie
znowu być wolnym?
Tak się cieszę, że wyszedłem. Ciężko było mi siedzieć w
celi i słuchać tego, co mówili Jay Leno i Rush Limbaugh i tych
wszystkich żartów o postrzeleniu mnie. Musiałem też oglądać jak
media mówią przeróżne kłamstwa na mój temat, na przykład, że
zostałem zgwałcony w więzieniu. To nigdy nie miało miejsca. Ale
przynajmniej budujące było to, że współwięźniowie podtrzymywali mnie
na duchu, tak samo jak wiele matek i dzieci, którzy wspierali mnie
listownie. Jeden z najlepszych listów dostałem od Tony'ego Danzy.
Nigdy nie spotkałem tego faceta, a on napisał mi, że podobał mu się
mój album i żebym trzymał głowę w górze i wyszedł silniejszy. Nie
masz nawet pojęcia jak dobrze się wtedy poczułem.
Patrząc wstecz, jak
oceniasz ubiegłe, burzliwe lata?
Człowieku, przez długi czas byłem pod wpływem silnego
stresu i widziałem wiele dramatów. Tak wiele się wydarzyło. Zostałem
postrzelony pięć razy przez jakichś kolesi, którzy chcieli mnie
okraść. Bóg jest jednak wielki i pozwolił mi na powrót. Gdy tak
patrzę na ostatnich kilka lat, to nie jest tak, że wyłącznie inni
wyrządzali mi krzywdę. Popełniłem kilka błędów, ale teraz patrzę w
przyszłość.
Czy teksty do
nowego albumu napisałeś w więzieniu?
Nie, tam napisałem tylko jeden kawałek, ale od czasu
wyjścia na wolność, spędzałem w studio tyle czasu, ile tylko mogłem.
Razem z moim producentem Johnny J'em tworzyliśmy kawałki do czasu,
kiedy inni zaczynali tracić przytomność. Potem rankiem
przychodziliśmy znowu do studia i wszystko zaczynało się od
początku. Słuchając tego albumu, poczujesz te 11 miesięcy, przez
które musiałem przejść. Uwalniam moją złość.
Wiele twoich utworów
porusza tematykę - niektórzy mówią, że wychwala - handel narkotykami
i przemoc gangów. Co mówisz ludziom, którzy twierdzą, że masz zły
wpływ na społeczeństwo?
Chcę wyjaśnić jedną rzecz: nie jestem gangsterem i
nigdy nim nie byłem. Nie jestem złodziejem, który kradnie torebki.
Nie jestem kimś, kto ukradnie twój samochód. Nie trzymam z ludźmi,
którzy kradną i ranią innych. Jestem po prostu bratem, który
kontratakuje. Nie jestem jakimś agresywnym psychopatą. Mam pracę,
jestem artystą.
To dlaczego
przemoc gangów i ogólnie przemoc jest tak często tematem twoich
utworów?
Nie wszystko, co związane z życiem jest zawsze piękne.
Życie to nie zawsze zabawa. Czasem wypełniają je zabójstwa i
narkotyki. Według mnie, idealny album to taki, który mówi o trudnych
aspektach, ale również o zabawie i troszczeniu się o innych. Ciekawi
mnie, dlaczego wszyscy zachowują się tak, jakby gangi były jakimś
nowym fenomenem w tym kraju. Praktycznie każdy mieszkaniec Ameryki
jest powiązany z jakimś gangiem. Mamy FBI, ATF, departamenty
policji, grupy religijne, Demokratów i Republikanów. Każdy należy do
jakiejś grupy i reprezentuje ją na swój sposób.
Denerwuje mnie to, że wszystkie moje uczuciowe teksty
umykają uwadze krytyków. Media to już w ogóle nie wiedzą, kim
jestem. Albo po prostu nie potrafią tego zaakceptować, bo nie pasuje
to do tych negatywnych historyjek, które lubią opisywać. Jestem
typem człowieka, którego porusza taka piosenka jak ta Dona McLeana "Vincent"-
ta o Van Goghu. Tekst tej piosenki jest tak wzruszający. Chcę, aby
moje piosenki wywierały podobne wrażenie. Weźmy jako przykład "Dear
Mama", napisałem ją po to, aby poruszyła uczucia moich ziomków.
Uczyłeś się w
Baltimore School of Performing Arts, czy twoja teatralna przeszłość
ma wpływ na treść twoich tekstów?
Ma ona wpływ na całą moją twórczość. Naprawdę lubię Les
Miserables" i "Gospel at Colonus". Uwielbiam też Szekspira.
Człowieku on napisał jedne z najokrutniejszych historii. Przypatrz
się "Romeo i Julii". To jest wyjaśnienie dla sytuacji w getcie. Masz
takiego Romeo z Bloods, który zakochuje się w Julii z Crips i
wszyscy członkowie tych gangów są przeciwko nim. Muszą więc spotykać
się potajemnie, by w końcu zginąć na darmo. To jest prawdziwa
tragedia.
Spójrz jak Szekspir napisał Makbeta. Stworzył opowieść
o żonie pewnego króla, która przekonuje szczęśliwego człowieka do
pościgu za nią i do zabicia swojego męża, aby mógł on przejąć władzę
nad krajem. Po popełnieniu morderstwa facet zaczyna mieć majaki,
dokładnie takie, jakie opisał w swoim utworze Scarface. Chodzi o to,
że żona króla zniszczyła facetowi życie bez powodu. Takie właśnie
osoby nazywam dziwkami.
Dlaczego używasz
takich obraźliwych określeń w stosunku do kobiet? Czy to nie zmienia
się potem w oręż w rękach krytyków mówiących o raperach jako wrogach
kobiet?
Jeśli jakieś określenie do kogoś pasuje, to użyj go. Co
by było, gdyby naraz wszyscy mężczyźni zaczęli skarżyć się na to, że
kobiety nazywają ich psami? W prawdziwym życiu, tak jak to było
przedstawione w Makbecie, nie wszystkie kobiety są czyste i
autentyczne. To, że napisałem parę piosenek o złych kobietach, nie
znaczy, że nienawidzę wszystkich kobiet. Jestem autorem utworów, w
których okazuję również głęboki szacunek do kobiet. Utworów
mówiących o silnych, honorowych kobietach i ich bólu.
Rozejrzyj się tutaj po studiu. Kobiety pracują nad moją
muzyką. One rozumieją, o co mi chodzi. Moja mama również. Zawsze
przed wydaniem swoich kawałków puszczam je mamie. Jak ci się wydaje,
dlaczego nagrałem "Dear Mama"? Dlatego, że ją kocham i sądziłem, że
należy jej się coś wielkiego.
|