.
strona główna | powrót do listy wywiadów
.
.


HipHopDX.com – Mike Mosley (XII.2010)

tłumaczenie: Piotr Studziński (20.07.2013)
 

     Jak poczułeś się, kiedy ludzie Paca wykorzystali w „Changes” ten sam sampel Bruce’a Hornsby’ego, który ty przedstawiłeś hiphopowemu środowisku za pośrednictwem utworu (E-)40 „Thing’ll Never Change”?

    Uważam, że była to kiepska zagrywka. Po śmierci Tupaca chcieli skorzystać z pomocy jego głównych producentów. Zwrócili się także i do mnie. To wtedy wykonałem „I’m Gettin’ Money”. Okazało się jednak, że tamtym projektem zajmowało się zbyt wielu ludzi. Dostał się on w ręce osoby, która nie miała pojęcia o tym, czego życzyłby sobie Pac. Zajmowała się tym zgraja komercyjnych popowych producentów. Otrzymali taką szansę bez zbytniego starania się o nią. Pacowi by się to nie spodobało. Stało się tak dlatego, że ci producenci byli związani z Interscope Records. Oferowali - wedle swojego uznania - swoim kluczowym producentom po 50000 dolarów, aby zrobili to samo, co ja. Nie podobało mi się to. Nie przejmuję się tym zbytnio, ale poznałem się na takich praktykach. To jest korporacyjny biznes i ci, którzy mieli odpowiednie znajomości, jako pierwsi otrzymywali możliwość pracy nad utworami 2Paca.

     Wróćmy do Tupaca, gdzie i kiedy go poznałeś?

     Spotkałem go w 1993/1994 roku podczas imprezy Jack The Rapper. Już wtedy byłem mu znany ze swojej pracy przy singlu C-Bo pt. „Liquor Sto’ ”, a innym jego ulubionym kawałkiem był numer Celly Cella „Ballin’ Thru My Hood”. Opowiadał mi też później, że podczas pobytu w więzieniu w 1995 roku słuchał albumu „Gas Chamber” C-Bo. Podczas Jack The Rapper zapoznał nas jeden z moich przyjaciół pracujących na lotnisku w San Francisco, który często widywał tam Tupaca. – Pac, człowieku – powiedziałem do niego – wiem, że mogę zdobyć platynową płytę, jeśli coś z tobą nagram. – Mike Mosley! – krzyknął. – Człowieku, uwielbiam Ballin’ Thru My Hood i album C-Bo. Zróbmy to! Wymieniliśmy się numerami telefonów. Kilka miesięcy później pojawił się w Bay Area i zadzwonił do mnie, prosząc, bym przyjechał do jego hotelu i wziął ze sobą kilka podkładów muzycznych. Dałem mu „Heavy In The Game”, a on napisał tekst w drodze do L.A. Następnego dnia załatwił mi samolot do L.A. nagraliśmy ten numer wraz z „Can U Get Away”. Od tego czasu trzymaliśmy kontakt. Dzwonił do mnie podczas odsiadki w Rikers. – Człowieku, chciałbym, żebyś zrobił coś dla Outlawz. Potrzebuję bitów. Angażował mnie bez względu na wszystko i stałem się jednym z jego ulubionych producentów.

     Czy masz dla nas jakąś szaloną historyjkę związaną z Tupakiem?

     Coś by się znalazło. Podczas nagrywania albumu Me Against The World trafiła mi się jedyna szansa, aby pobyć z nim sam na sam. W innych wypadkach było wokół nas pełno osób. Podczas sesji w studio byłem natomiast tylko ja, on i może ze dwóch-trzech innych ludzi – żadnej wielkiej świty. (W tamtym czasie) wkurzał się o ten test na AIDS, którego od niego żądano podczas kręcenia Poetic Justice. Podniecał się też spotkaniami z Madonną. I dla mnie było to niesamowite. Kiedy siedzieliśmy tylko we dwoje, zwierzał mi się z tego, że czuje się załamany oskarżeniami tej dziewczyny o gwałt. Uważał, że ciążą na nim fałszywe oskarżenia. Był w dołku, wiedział, że raczej pójdzie do więzienia. Najlepsze jest to, że Pac jakoś specjalnie nie szalał. Nie działy się jakieś niestworzone rzeczy, kiedy byłem w jego towarzystwie.

     Nie było czegoś takiego, że potraktował drzwi z buta i ukazał się ze swoim kałachem w ręku? (śmiech)

     Nieee. Nie wiem, dlaczego tak się działo, być może czuł się jak w domu – komfortowo. Był odprężony. Wiesz, jak ludzie zachowują się, gdy czują się swobodnie – wyzbywają się tej obronnej postawy, którą muszą prezentować w otoczeniu określonych ludzi. Czuł, że był jednym z nas. Kiedy pojawiali się wokół niego ludzie z Bay Area, zachowywał się inaczej. Przebywał wśród dobrych ludzi, którzy go chronili.

      Podobno byłeś w studio, kiedy Tupac nagrywał „Hit ‘Em Up”?

     Tak, byłem wtedy obecny. Nagrałem zresztą trochę materiału wideo z tamtej nocy. Nie wiem, jakim cudem udało mi się przemycić kamerę do studia Death Row Records, bo było to zabronione. Jak już mówiłem, jeśli chodziło o ludzi z Bay Area, zmieniało się jego podejście. Przyjechałem tam o 2 lub 3 w nocy. Zabłądziliśmy i przyjechaliśmy akurat w czasie, kiedy rozpoczął nagrywanie „Hit ‘Em Up”. Wszyscy byli podjarani i pełni werwy. Puszczał nam to, śmiejąc się i rzucając żartami. W tamtym momencie byliśmy praktycznie gotowi na wojnę. Przyszli ze mną moi dobrzy przyjaciele – Goodie Mob. Left Eye też tam była. Była to niezła zabawa. Nie było jakiejś szczególnej złości w studio. Nagraliśmy później mój kawałek „Good Life”.

     Czy były plany wspólnej nagrywki Goodie Mob i Tupaca?

     Miałem dobre kontakty z ich menedżerem Bernardem Parksem. Pac chciał ich poznać, zapytałem więc, czy nie będzie miał nic przeciwko temu, że przyjadę z nimi. Nie miał nic przeciw, więc przylecieliśmy razem. Nie planowaliśmy tego, chociaż w naturalny sposób zapewne skończyłoby się to wspólnym nagraniem. Było już jednak bardzo późno. Nagrał Hit Em Up i Good Life, i tamtej nocy poczuł się już wypalony.

     Cofnijmy się do sesji Me Agaist The World. Dlaczego Can U Get Away nie zajmuje w katalogu Tupaca tak zaszczytnego miejsca, jak Keep Ya Head Up w kontekście klasyków przyjaznych kobietom?

     Wiesz, co? Nie uważam, żeby to był jakiś spisek czy coś. W pewnym momencie doszło do rozważań na temat tego, czy singlem powinno być Can U Get Away czy Dear Mama. Dear Mama miała oczywiście swoje zalety, ale Can U Get Away była równie dobra, jeśli chodzi o kawałki dla kobiet. To był kawałek dla pokrzywdzonych dziewczyn. Nie wiem, dlaczego ten utwór nie znalazł się na singlu. Być może chodzi o faworyzowanie pewnych producentów. Potem Pac poszedł siedzieć i nie miał już możliwości nacisku. Nie mógł już dłużej wykłócać się z Interscope, jak to miał w zwyczaju robić.

     Widziałeś jego wywiad z więzienia, gdzie słucha tasmy Me Against The World i nuci Can u Get Away? (Nie). Można śmiało powiedzieć, że był to jeden z jego ulubionych kawałków.

      Bezsprzecznie tak było. Uwielbiał całą moją twórczość. Po jego śmierci byłem zaangażowany jeszcze w dwa jego albumy. Upewniał się, że będę na jego albumach. Zadzwonił do mnie podczas nagrywania All Eyez On Me. – Mike, człowieku, jestem w L.A. Dlaczego ty jesteś w Bay (Area)? Musisz tu przyjechać ze mną nagrywać. Dalej, przylatuj. Co ty wyprawiasz? Co ty tam robisz? Przyjechałem więc do L.A. Podczas prac nad All Eyez On Me w studio znajdowało się 30-40 ludzi. Pewnego razu Johnny J siedział przy perkusji i klawiszach i Pac przemówił do niego. – Wstawaj Johnny J, posuń się i pozwól pracować mojemu człowiekowi Mike’owi Mosley’owi. (Mike) ma ochotę uszczęśliwić nas swoim bitem. Wtedy właśnie powstało „Tradin’ War Stories” i „Ain’t Hard to Find”.

     Wiesz, że muszę cię zapytać o niewydane kawałki schowane gdzieś w skrytce?

     Tak, wiem, ale wszystko, co nagrałem z Pakiem, on już wydał. Chociaż jest jeden kawałek, który zdaje się nie został wykorzystany – ten z Marvalessem i C-Bo. Nie wiem, co się z nim stało, gdzieś się zapodział. Wszystko inne natomiast zostało wydane. Nie pracowaliśmy ze sobą tak dużo, aby pojawiło się wiele niewykorzystanych numerów. Wydaje mi się, że jego matka i tak by je wykorzystała. Dysponuję acapellami, które dostarczono mi do remiksów, ale to już chyba wyszło: Tearz of a Clown i reszta.

     Uporządkujmy pewne rzeczy: twoje pierwsze nagrania z Tupakiem były przeznaczone na album Me Against The World a nie na Thug Life, prawda?

     Tak, było to Me Against The World. Zrobiłem też coś na Thug Life już po premierze albumu, ale nie wiem, czy zostało to wykorzystane. Potem współpracowałem z Outlawz, którzy w tamtym czasie nazywali się Dramacydal. Wykonałem dla nich sporo niewielkich rzeczy. Nie mam pojęcia, co się z tym stało. Death Row ich nie wydało, Paca już nie było, więc nie był w stanie kontrolować tego wszystkiego.

     Wiemy, że Johnny J był jego głównym producentem, ale czy może Tupac rozmawiał z tobą na temat zawiązania szerszej współpracy, np. w Makaveli Records?

     O tak. Kiedy go ponownie spotkałem, a było to, zdaje się, w drodze na plan teledysku California Love, to powiedział mi, żebym przeprowadził się do L.A. i połączył siły z nim w Death Row. Nie było to jakieś oficjalne zaproszenie do składu producenckiego. Nie odbyło się to drogą oficjalną, ale pewnie to miał na myśli. Ja jednak jestem typem indywidualisty i nie lubię, gdy ktoś stara się mnie otoczyć swoją opieką i karmić złotą łyżeczką, mimo że mógłbym na tym skorzystać i mam wrażenie, że często powinienem. Nie zachowuję się jak groopie.
 

 1997-2013 Poznaj Tupaca - wszelkie prawa zastrzeżone!...