HipHopDX.com -
Sir Jinx (X.2010)
tłumaczenie:
Kamil Mroziński
(6.04.2013)
DX: Chciałbym powrócić do artykułu „Producer’s Corner: Sir Jinx”,
ponieważ coś co tam powiedziałeś przykuło moją uwagę. Zdajesz się
być jedyną osobą w tym biznesie, której nigdy nie przyłapano na tym,
jak mówi: „Suge to mój człowiek…” (śmiech)
Sir Jinx:
Nie wiem, jak dorastałeś, ale każdy ma w swojej rodzinie wujka,
większego kuzyna lub starszego brata, którego nie lubi. Nie lubisz
ich do czasu aż wszystko zaczyna się walić. Wszystkie te pikniki,
które spieprzyli wkurwiając innych... Jednak w momencie kiedy jakiś
koleś pod supermarketem ładuje się do Twojego wozu, a wraz z nim
pojawia pięciu innych gości, nie wzywasz ciotki Shay Shay - wzywasz
Suge'a [Knighta].
DX: (śmiech) Wujka Suge'a.
Sir JInx:
Wujka Suge'a. Jeśli nie chcesz, by coś zostało zrobione, jak należy,
nie dzwonisz po niego. Kiedy ludzie mówią - "Suge to, Suge tamto".
Wiesz, zrobił to co zrobił, ale dopiero, gdy ktoś znalazłby się na
jego miejscu, mógłby powiedzieć, jakim jest człowiekiem. Wszyscy
mówią, że Suge miał coś wspólnego ze tym, co przytrafiło się
Tupakowi, ale nikt tego tak naprawdę nie wie. Ja znam Suge'a i te
wszystkie teorie spiskowe nie przemawiają do mnie. Nie siedzę w tym,
więc nie mieszaj mnie w to wszystko, ale widuje się z tym czarnuchem
oko w oko i naprawdę trudno mi patrzeć na niego w ten sposób. Znam
go bowiem od czasu, gdy był kierowcą limuzyny. Nigdy nie zamachnął
się lub nie naskoczył na mnie. Inna sprawa, że ja nigdy nie
stawiałem siebie w takiej sytuacji. Miałem bowiem wiele innych
tematów na głowie. A on zawsze cieszył się ze mnie, ponieważ nie
podążałem śladami Dr. Dre'a. - Wiesz, że ja zawsze Cię szanowałem –
mawiał. - Pojawiłeś się i zacząłeś robić swoje. Większość z tych
czarnuchów naśladuje Dre'a, całuje go w dupę. - "Jasne, tyle, że on
wciąż jest moim kuzynem - odpowiadałem. Czułem, że Dre mógł być
królem, a ja księciem. Tyle, że ja nie chciałem jego świata. Nie
chciałem tej presji, z którą musiał się mierzyć...
DX:
Pomówmy o (Kool) G. Rapie. Kiedy rozmawiałem z nim w 2008 roku,
opowiedział mi pewną historię związaną z Wami. Mówił, że widział
Tupaca "jeżdżącego po okolicy i strzelającego z okna samochodu"
podczas zamieszek w L.A. w '92 roku. (śmiech) Zostańmy więc przy
tym temacie. Poważnie? 'Pac strzelał z okna podczas jazdy?
Sir Jinx:
Ujmę to tak - widzieliśmy gościa w stroju ochroniarza. 'Pac
wycelował do niego i zaczął się śmiać. Taka była wówczas temperatura
ulicy. To był koleś, który stał na przystanku autobusowym.
Jeździliśmy wtedy wzdłuż Wilshire Boulevard. Prowadziłem, a on
wychylił się przez szyberdach i rozległo się "bum, bum, bum". Łuski
zostały w moim samochodzie. Zabrałem 'Paca do mojej dzielnicy przy
Western Avenue i 106-tej ulicy. Wziął stamtąd więcej naboi, bo
opróżnił wcześniej cały magazynek w moim wozie. (śmiech). Z jakiegoś
powodu nie było w tym nic złego (śmiech). Tego dnia miałem zresztą
pracować z 2Pakiem. To był jedyny taki dzień, ponieważ kiedy uwikłał
się w to całe gówno, nigdy już nie mieliśmy okazji pojawić się razem
w studio. Dzień przed tym, jak zapadł wyrok w sprawie Rodneya Kinga,
pracował z jakimiś kolesiami w tym samym studio. Następnego dnia on
skończył, co zaczął, a ja zakończyłem pracę nad materiałem G. Rapa,
który zresztą z tego powodu był wówczas w studio.
Wiesz, jak się pracuje z artystami, mówią: "Pozwól, że wezmę dzień
wolnego, aby coś napisać". G. Rap wziął więc taki dzień, stąd ja
mogłem popracować wtedy z 'Pakiem. Tyle, że zanim zaczęliśmy, moi
kumple wpadli do nas z pięcioma kapeluszami na głowie (zupełnie jak
ten Szalony Kapelusznik z Krainy Oz). Mieli ręce pełne trunków i
gadali, że "L.A. jest w ogniu". Ja na to: - O czym Wy mówicie?. Nic
bowiem nie wiedziałem. W studio nie oglądam telewizji. Włączyłem
więc odbiornik, a tu faktycznie L.A. płonie. Mówimy zatem -Ok,
wrócimy do pracy jutro (śmiech).
Wybraliśmy się na wycieczkę do L.A., aby zobaczyć, co się tam tak
właściwie do kurwy nędzy dzieje. No i gdy tak jechaliśmy wzdłuż
Wilshire, słyszymy strzały - 'Pac naparza przez szyberdach.
Przejechaliśmy więc całą drogę w dół, zahaczyliśmy o L.A. i o
Crenshaw. Jesteśmy więc w połowie Crenshaw, ja parkuję pojazd na
środku ulicy. Pobocza były zupełnie zawalone samochodami - jakby
nadchodził koniec świata. Idziemy do Tempo Records, a tu budynek
wytwórni w ogniu! Dostaliśmy się tam tylnym wejściem, a Tupac
zaczyna podpisywać autografy... Składa autografy na własnych
płytach. - No dalej! Chodźmy! Chodźmy! – wołałem do niego.
Ruszyliśmy w stylu Drużyny A. Wskakujemy do wozu i jedziemy do
samego końca. Do miejsca, w którym nigdy nie byłem, bo wychowałem
się po stronie rządzonej przez Crips i nigdy nie miałem powodu, żeby
odwiedzać te rejony. (śmiech) Mogliby mnie zresztą załatwić za to,
skąd jestem. Zatem jedziemy tam, a pobliski tani market jest po
łydki w wodzie z powodu systemu zraszania, włączonego z uwagi na
pożar części budynku. Brniemy więc przez wodę, robiąc różne rzeczy.
Ten czarnuch 'Pac stał z kolei na zewnątrz i robił fotki.
Ostatecznie, dotarliśmy do samochodu i tak wyglądał nasz dzień
zamieszek. To był mój czarnuch. 'Pac był moim przyjacielem...
podobnie, jak Suge. (śmiech) Znam kilku najbardziej cwanych gości na
tej planecie i lepiej mieć ich po swojej stronie, niż przeciwko
sobie. Niektórzy nie rozumieją, czego trzeba, aby robić interesy z
Suge'm. Podobnie jak z 2Pakiem. Ale pod koniec końców, gdy coś się
spieprzy, po kogo zadzwonisz?
|