XXL – wywiad z ojcem Tupaca, Billym Garlandem (IX.2011)
tłumaczenie:
Piotr Studziński
(6.01.2013)
Minęło 15 lat od śmierci Twojego syna, Tupaca. Jak to czujesz po
tych latach?
Wciąż mnie to
boli. Mówimy tu o osobie, która była częścią mnie. Była to osoba, z
którą życzyłbym sobie spędzić więcej czasu jako ojciec. Był to ktoś,
kogo kochałem i… Po 15 latach wiąż wydaje mi się, jakby to było
wczoraj. Chciałbym powiedzieć wszystkim, że ostatnią rzeczą, którą
ktokolwiek chciałby przeżyć jest strata własnego dziecka. Jest to
najbardziej bolesna rzecz na świecie. Szczęśliwie bądź nie, jest to
dziecko, które regularnie widzę. Idę sobie ulicą i widzę jego
zdjęcie na koszulkach różnych ludzi. Widzę go w magazynach.
Słyszysz go…
W radiu każdego
dnia. Wiesz, nie jestem jedynym rodzicem, który stracił syna lub
córkę, która była znaną osobistością. Jestem jednak jednym z ledwie
kilku rodziców, którzy to widzieli i którym przypomina się o tym
każdego dnia.
Nie zadziwia cię to? Nie ma zbyt wielu celebrytów, którzy są aż tak
sławni, już nie chodzi nawet o raperów.
Do pewnego
stopnia tak, bo przecież to zawsze był mój syn. To nie był dla mnie
nigdy 2Pac, supergwiazda. Wiesz, graliśmy razem w Monopol, a on
próbował oszukiwać (śmieje się). Było to w więzieniu. Takie małe
bzdety, jak wspólne jedzenie słonecznika. Był taki swojski,
prawdziwy jak cała reszta ludzi. Troszczył się o ludzi – to była
jego główna cecha. Naprawdę troszczył się o ludzi. Wydaje mi się, że
to dlatego bardzo denerwował się, gdy ktoś poddawał w wątpliwość
jego zaangażowanie i jego miłość dla czarnych kobiet i mężczyzn.
Cała ta sprawa Wschód – Zachód to jakiś wymysł i nie muszę ci chyba
tego tłumaczyć? Irytowało go poddawanie w wątpliwość tego typu
rzeczy. On oddawał tym ludziom serce i duszę. Był bardzo hojnym
człowiekiem. Dawał ludziom wszystko. Jeśli był akurat w sklepie i
tam był czarny, który nie mógł sobie pozwolić na buty za 1500$, to
on mu je kupował. Myślisz, że czarny kiedykolwiek zapomni o Tupacu?
On taki właśnie jest. Nie robił tego dla sławy, lecz dlatego, bo
taki już był.
Tupac odszedł w wieku 25 lat. Wiele osób nie dojrzało w pełni w tym
wieku. Czy sądzisz, że tak było w jego przypadku?
Wciąż miał w
sobie wiele dziecięcych zachowań. Gdy odwiedzałem go w (więzieniu
Clinton) w Dannemora, to pytałem go o niektóre sprawy – o
niedojrzałe zachowanie, jak opluwanie reportera. „Tato, wiem, że źle
zrobiłem” – odpowiadał mi. Przyznawał się do tego. Chciał się
uspokoić. Chciał chodzić do kina i spędzać więcej czasu w domu.
Potrzebował więcej relaksu. Czasem wpadasz w pułapkę i stajesz się
tym, kim ludzie chcą, abyś się stał. Niestety, później zaczynasz
zachowywać się w ten sposób. Koniec końców, gdy rozmawiałeś z nim w
cztery oczy, okazywał się normalnym człowiekiem.
Jak wyglądały wasze stosunki? Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy
z tego, jak to wyglądało. Ludzie nie wiedzą, co myśleć.
Wiem, wiem.
Denerwowało mnie to, ale już mi przeszło. Powiedział mi jedną ważną
rzecz – że mnie kocha. Utrzymywaliśmy kontakt do momentu aż ukończył
pięć lat. Później ożeniłem się z inną kobietą. Wtedy właśnie
opuściliśmy Partię Czarnych Panter – tam właśnie poznaliśmy się z
Afeni. Straciliśmy kontakt. Nie mam wątpliwości, że mogłem być
lepszym ojcem, bez dwóch zdań. Muszę ponieść odpowiedzialność za to,
bo być może było coś, co mógłbym zrobić lub powiedzieć, co
sprawiłoby, że nie podążyłby drogą, która wybrał. Pierwszy raz
widzieliśmy się ponownie, kiedy został postrzelony po raz pierwszy w
Nowym Jorku. To była scena jak z Ojca Chrzestnego. Wszedłem do
pokoju, on mnie zobaczył. Powiedziałem mu, że teraz jestem z nim i
zrozumiał, ze jestem jego ojcem.
Nie widziałeś go, odkąd miał pięć lat?
Nie. Nie
widziałem się z nim, ani nie rozmawiałem. Pierwszy raz zobaczyłem go
na ekranie, gdy zagrał w Juice. To było w 1991 roku. Jak na ironię,
jego wydawcą była kobieta – jej imię to Karen - którą znałem z
Jersey City. Miałem pomysł, by odezwać się do niej. Później
dowiedziałem się, że ktoś miał interes w tym, żebym się z nim nie
skontaktował. Nie będę tu wymieniał żadnych nazwisk (wskazuje na
zdjęcie Afeni wiszące na ścianie). Skoro zaszła taka sytuacja, to
dałem im do zrozumienia, że nic od niego nie chcę, bo to była by
ostatnia rzecz, którą chciałbym, aby sobie o mnie pomyślał. Być może
jestem jedynym, który nie wziął od mojego syna złamanego grosza. Mam
tu na myśli jego rodzinę i przyjaciół, którzy – nie chcę nikogo
obrazić – wykorzystywali go materialnie. Kupował ludziom samochody,
a oni mu na to – „On nie jest wystarczająco dobry”. Kupował im domy
, a oni mówili – i sam mi to powiedział, bo nie kłamałbym odnośnie
słów zmarłego człowieka – „ten dom nie jest wystarczająco duży.”
Trochę mnie to zdziwiło.
Reasumując, nie widziałeś go od momentu, gdy miał 5 lat, aż do
czasu, gdy ukończył 21?
Do czasu Juice.
Siedziałem w kinie, oglądałem Juice i płakałem. Widziałem zwiastun.
Nie wiedziałem, który z tych dzieciaków jest mój, dopóki go nie
zobaczyłem. Wiem, że pewnie niektóre osoby w tym kinie patrząc na
mnie, pomyślały sobie – „Cholera, dlaczego ten gość płacze?”
Na ekranie widzisz swojego syna?
Widziałeś Jucie?
Czy on wygląda, jak ja?
Tak, dokładnie jak ty. Przez lata nie zamieniłeś z nim słowa?
Ani jednego.
To jakiś obłęd. Siedzisz sobie w kinie i nagle on pojawia się na
ekranie?
„Co zatem
zrobiłeś? Pojawiłeś się na jego planie filmowym?” – takie właśnie
pytanie mi zadał adwokat podczas procesu (z Afeni). „Miał koncert w
Nowym Jorku, dlaczego tam po prostu nie poszedłeś?” Miałem może
wcisnąć się tylnymi drzwiami, jak jakaś jego fanka i powiedzieć mu –
„Cześć Pac, jestem twoim ojcem”?
Kiedy odwiedziłeś go w szpitalu, co powiedział, gdy pierwszy raz cię
zobaczył i widział, jak bardzo jesteś do niego podobny?
Wiedział. Był w
szoku. Kiedy opuszczał szpital na wózku inwalidzkim – a nie powinien
był, bo wciąż miał infekcję – spojrzał na mnie, uśmiechnął się i
powiedział – „Popatrzcie tylko, tak po prostu”. Kiedy wracałem do
Jersey City, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Moje
serce rosło. Skontaktowałem się z moim synem, a on mnie polubił.
Uśmiechnął się do mnie. Kuźwa, poruszyło mnie to. Powiedziałem sobie
„jebać ich”. Takie rzeczy się zdarzają.
Potem dowiedziałem się, że dzieją się pewne rzeczy i
gdybym otrzymał pomoc od… Po tym filmie (Juice) rozmawiałem z Karen
i poprosiłem ją – „Kiedy mogę z nim porozmawiać?” „Może powinieneś
dać mu trochę czasu?” – odpowiedziała mi. To właśnie Afeni mówiła
Karen. Nie wiedziałem o tym. Musiałem dowiadywać się wszystkiego od
Karen. Odwiedzałem ją, gdy wracała do Jersey i opowiadała mi wtedy o
moim synu. Nie byłem wtedy o to zły, bo cieszyłem się, że mogę
czegokolwiek się dowiedzieć. Słyszałem, że chodził po ulicach z
3000$ w kieszeni – po co mu to? Śmiałem się z tego.
Dlaczego musiałem się z nią kontaktować, aby zobaczyć
mojego syna? Kiedy pierwszy raz zobaczyłem go, jak wychodził ze
szpitala, ona mnie podwiozła. Musiałem pojechać do jej hotelu, a ona
przywiozła mnie taksówką. Tak chciała Afeni. Ktoś tu wszystko
ustawiał, ale nie wiedziałem, dlaczego. Nie wiedziałem wielu rzeczy.
Wciąż mnie to boli. Musiałem czekać od 1991 do 1994? Robiłem więc
swoje. Powiedziałem sobie – „Pieprzyć to”. Pomyślałem sobie, że nie
chce się ze mną widzieć. Teraz jednak okazuje się, że o mnie nie
wiedział i to mnie wkurzyło. Jeśli nie chciałby się ze mną widzieć,
zrozumiałbym to. Zraniłoby mnie to, ale byłby to w stanie zrozumieć.
Spierdoliłem to i muszę za to zapłacić. Gdy jednak dowiedziałem się,
że on pytał, a ona (Afeni) kłamała na mój temat, to mnie zabolało.
Czy sądzisz, że koniec końców rozumiał, dlaczego tak się stało?
Nie wiem.
Chciałbym, żebyśmy kiedyś razem… Może razem się upili i wtedy
wszystko by wyszło. Wokół niego wiecznie byli świrujący ludzie.
Kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się w szpitalu, było przy nim
sześć osób. O co w takiej sytuacji mogłem go zapytać? Było mi z tym
źle. Teraz chciałem być częścią jego i jego ekipy. Jako zgred
zacząłem jarać chronic, a nie robiłem tego nigdy wcześniej. Chronic
cię sponiewiera, tak się też stało ze mną. Naćpałem się i nie
wiedziałem, co powiedzieć. Chciałem to zrobić, jak Indianie. Kiedy
jesteś wśród Indian, wszyscy palą fajkę pokoju. „Zapalę, podaj mi
to”. Był tam taki dzieciak z wielką miską pełną zioła. Mieli też
pudełko cygar i całą noc rolowali blanty. Palę więc sobie blanty.
„Dam radę, jestem twardym sukinsynem” – pomyślałem sobie. Działo się
to w mieszkaniu Jasmine Guy. Odlatywałem. Prawie straciłem
przytomność. Ocknąłem się – siedział z Jasmin na kanapie. Byłem
ostatni, czułem się jak idiota. Widzę go pierwszy raz i mdleję jak
kretyn. „Niech to szlag!”
Kiedy po raz pierwszy miałeś okazję porozmawiać z nim twarzą w
twarz? W więzieniu? Wtedy mogłeś z nim swobodnie porozmawiać, a
wokół było mniej ludzi?
Byłem bardzo
podekscytowany (śmieje się). Dostałem nawet mandat za przekroczenie
prędkości na trasie Jersey – Dannemora, bo tak bardzo chciałem się z
nim zobaczyć. Kiedy zbierałem się do wyjścia po tej wizycie, w
momencie, gdy strażnik mówi, że czas odwiedzin się zakończył,
odwróciłem się do niego, mówiąc – „Kocham cię”. „Ja też cię kocham,
tato” – odpowiedział mi. Tylko tego potrzebowałem.
Ze względu na to, że minęło tak wiele czasu, czy pomyślałeś sobie,
że skoro on jest teraz znaną osobą, to może pomyśleć, że coś od
niego chcesz?
Nie, nigdy się
nad tym nie zastanawiałem.
Nie martwiłeś się, że tak może pomyśleć?
Później zacząłem
się nad tym zastanawiać. Nie myślałem jednak o tym w tamtym
momencie. Życzyłem sobie wtedy, żebym wcześniej do niego napisał i
żeby była między nami jakaś komunikacja. Nie byłem wtedy specjalnie
zainteresowany byciem ojcem. To były lata 80-te i 90-te, a wtedy
robiłem pewne rzeczy. Ogólnodostępne używki to było coś, w czym
siedziałem w tamtym okresie. Zdawały się one łagodzić emocje,
rozumiesz? Dzięki nim nie myślało się tak wiele o…
Zanim się pozbierałeś, on stał się już mężczyzną.
Dokładnie. Jest
mi źle z jednego powodu. Miesiąc przed śmiercią zadzwonił do mnie. Z
jakiegoś powodu obudził mnie. Jest mi źle z tym, że nie pogadaliśmy
dłużej. Sam odezwał się do mnie. Próbowałem skontaktować się z nim
przez Death Row, ale okazało się, ze nie przekazywali moich
wiadomości. Być może pomyślał sobie, że „tata się mną nie
interesuje”. Zostaliśmy zatem rozłączeni. W noc jego śmierci Afeni
powiedziała mi – i skłaniam się ku temu, aby jej wierzyć na słowo –
że w listopadzie planował ściągnąć całą rodzinę na Święto
Dziękczynienia. Ujęło mnie to za serce. Wątpię, aby to powiedziała,
gdyby to była nieprawda. Dobrze się z tym poczułem. Pamiętaj, że to
był dzieciak, który z początku nic nie miał, a potem już coś tam
posiadał, ale niezbyt wiele przed pójściem do więzienia. Nie miał
jeszcze wtedy statusu supergwiazdy. Nie dorobił się jeszcze wtedy
dużych pieniędzy. Nie mógł sobie iść do banku i wyjść 50000$. Do
więzienia wsadzili go za coś, z czym nie miał nic wspólnego i
doskonale wiemy o tym.
Czy byłeś fanem jego muzyki?
Tak, uwielbiałem
ją. To zabawne. Ten dzieciak pisał o rzeczach, które kocham.
Poruszał sprawy polityczne. Masz tych innych raperów – o czym oni
piszą? Ujmuję to tak: „fura, kasa i dupy”. Nowy samochód, chwalenie
się pieniędzmi i pięknymi dziewczynami w swoich teledyskach. I to
wszystko. Ich teksty i muzyka są daremne. Mimo wszystko zarabiają
miliony dolarów dzięki takiemu rapowi. Tupac snuje opowieści. I to
takie głębokie.
Pochodzi z autentycznego środowiska, to ma dla fanów duże znaczenie.
Zgadza się. Jest
to środowisko polityczne. Zawsze mówią, że pochodzi od Pantery. Nie,
on pochodzi od dwóch Panter. Musicie to zrozumieć. Taki czynnik
wiele wniósł do jego postawy. Wiem, że żył swoim życiem. Nawet rok
nie nacieszył się wolnością. Wyszedł w październiku, a zamordowano
go we wrześniu. Żył swoim życiem, czuł się dobrze, czuł się jak
gwiazdor.
Jak ci się wydaje, jak bardzo był zły, gdy wyszedł na wolność?
Nigdy tego nie
pokazał.
Publika odbierała to tak, że był zły na Biggiego, wytwórnię Bad Boy
i Wschodnie Wybrzeże…
Na pewno nie.
Wścieka się, a w tym momencie pojawia się Suge Knight, który dolewa
oliwy do ognia.
Wiesz, to
zabawne. Gdy widziałem go pierwszy raz od piętnastu lat, w szpitalu,
przyszedł tam Biggie. Podszedł do mnie i powiedział –„Panie Garland,
przepraszam za kłopot, ale jeśli będę mógł w czymkolwiek pomóc,
proszę do mnie zadzwonić.”
To było po pierwszym postrzeleniu?
Tak, po tym, z
którym, jak się wszystkim wydawało, Biggie miał coś wspólnego. Nie
ma takiej opcji, żeby człowiek zaangażowany w coś takiego zachował
się w ten sposób. Nie w taki sposób, w jaki on to zrobił. Nie
okazywał strachu, nie wahał się. Widać było, że przejmuje się Pakiem
tak jak inni.
W jaki sposób dowiedziałeś się, że został postrzelony drugi raz?
Chyba ktoś do
mnie zadzwonił, nie pamiętam. Wsiadłem w pierwszy możliwy samolot i
poleciałem tam. Wszedłem do pokoju, a on leżał w śpiączce
farmakologicznej. Widać było szwy w niektórych miejscach, w innych
opuchliznę. Powiedzieli mi, ze jeśli będę do niego mówił, to być
może usłyszy. Siedziałem tam godzinami i po prostu do niego mówiłem.
Nigdy nie dał żadnego znaku. Trwało to sześć dni. Pewnego dnia
opuściłem szpital i udałem się do hotelu. Podczas jazdy samochodem
usłyszałem w radio następujące wiadomości: „zmarł Tupac Shakur”.
Zawróciłem. Pogadałem trochę z Afeni. Następnie opuściłem miasto
tego samego wieczora. Nie chciałem zostać ani chwili dłużej w Vegas.
Nigdy tam nie wróciłem. 15 lat…
Czy sądziłeś początkowo, że przeżyje?
Jasne.
Wiedziałem, że jest silny. Myślałem, że mu się uda. Przeszedł przez
wiele w swoim życiu. Wiedziałem, że mu się uda. Byłem w szoku.
Kiedy rozmawialiście ze sobą po raz ostatni?
Wtedy, gdy
zadzwonił do mnie po tym, jak próbowałem się z nim skontaktować.
Odbyliście szybką rozmowę?
Tak i cały czas
mnie to prześladuje. Naprawdę. Miałem mu tak wiele do powiedzenia.
Nie chciałbyś tego odkręcić, gdybyś wiedział, że do końca życia nie
będziesz już miał możliwości zamienienia nawet słowa z tą osobą?
Wiedząc, że nie postarałeś się wnieść do tej rozmowy więcej niż „Jak
tam?” „Tak, tato. Wiesz jestem zajęty tym, jestem zajęty tamtym.”
Nie mam zamiaru nikogo oszukiwać - zajmowałem się wtedy całą noc
jakimiś bzdetami. Muszę z tym żyć. Z pewnymi rzeczami musisz żyć. To
boli, ale trzeba z tym żyć.
Gdy odszedł, wiele mówiło się o tym, że wciąż żyje.
Żałosne. Przecież
widziałem jego rany.
Ciekawe jest to, jak bardzo szaleni potrafią być najwierniejsi fani
Tupaca.
Nawet dziś ludzie
zatrzymują mnie i proszę o autograf. Czuje się zarówno głupio jak i
zaszczycony. Wiem, że oni nie chcą mnie – lecz jego. Chcą czegoś, co
jest z nim związane. Robię to więc: podpisuję zdjęcia i inne
rzeczy. Dobrze się z tym czuje. Mam trochę jego niewydanej muzyki,
której czasem słucham. Wygląda to jakby mówił do mnie z zaświatów.
Słyszę jego głos, mówi do mnie, a ja sobie myślę – „Rozumiem to”.
Chyba niezbyt wielu rodziców ma okazję słuchać swojego dziecka po
śmierci. Robię to stale, rozumiesz? Sprawdź to – nawet gdyby to nie
był mój syn, wciąż bym go kuźwa lubił. Jest najlepszym raperem, bo
cała reszta nie potrafi już rapować. I te bity. Sposób, w jaki
rapuje. Słucham tego cały czas: na telefonie i w domu.