Tupacnation.net – Gonzoe (VI.2014)
tłumaczenie:
Piotr Studziński
(30.10.2014)
Uczestniczyłeś w trasie koncertowej z
Tupakiem, czy możesz nam o tym opowiedzieć, a także o tym, jak
poznałeś Tupaca?
Jedno, co trzeba powiedzieć o trasach organizowanych przez
Knightlife Management i Death Row, to że czegoś takiego nie
przeżyłem nigdzie indziej, aż po dziś dzień, a byłem na wielu
trasach koncertowych. To był obłęd. Nie uwierzyłbyś mi nawet, gdybym
ci o tym opowiedział. Sukinsyny mi nie wierzyły, takie to było
odjechane. Do tego wszystko było dopięte na ostatni guzik, najlepsze
hotele, kasa się zawsze zgadzała. Kuźwa, wchodziliśmy do sklepu
obuwniczego i na wyjściu nic nie zostało na półkach! Zupełnie nic!
Wchodziliśmy do innego sklepu i połowa towaru znikała - niesamowite
rzeczy. Traktowali nas lepiej niż powinni. Byliśmy gwiazdami na
ulicy, ale w tamtym momencie stawaliśmy się przegwiazdorami. Paca
pierwszy raz spotkałem na lotnisku LAX (Los Angeles), kiedy
wyruszaliśmy w trasę. Już wtedy był moim ulubionym raperem. Jest nim
zresztą po dziś dzień. Wyobraź sobie, że nie tylko poznajesz swojego
ulubionego rapera, ale także jedziesz z nim... Wcześniej
rozmawialiśmy telefonicznie i mówił, jak bardzo podoba mu się nasz
album i że słuchał go w więzieniu. Oznacza to, że wiedział o mnie
wcześniej, niż ja wiedziałem, że pojedziemy w trasę. To było
zupełnie inne przeżycie niż to, co dzieje się dzisiaj. Nie spędzam
już czasu z raperami. Wtedy chciałem spędzać czas z Pakiem każdego
dnia.
Jakie to było uczucie, być
raperem na początku drogi i jechać w trasę, gdzie wszystkie bilety
są wyprzedane, a All Eyez On Me jeszcze nie wydane?
Kilka pierwszych koncertów było dziwne. Pierwszy koncert był w
Cleveland. Był tam wtedy Mike Tyson. Pac powiedział mi, żebym
przyprowadził Mike’a Tysona na scenę, kiedy zabrzmi dany numer. „Ja
pierdolę, jest tu też Mike Tyson!” – pomyślałem. Przebywałem
wcześniej w towarzystwie gwiazd, ale to były ikony! Jeśli chodzi o
to, że Pac wykonywał utwory, których nikt jeszcze nie znał, to dla
publiczności wydawało się nie mieć to znaczenia, bo szalała tak,
jakby je doskonale znała. W końcu to był Tupac.
Chciałbym zadać jeszcze kilka pytań o Tupacu, przepraszam, ale
muszę...
Człowieku, nigdy nie przepraszaj za to, że prosisz, żebym pogadał o
Pacu. Nie robię tego tak często, jak powinienem.
Wiem, że minęło już sporo czasu, ale
czego nauczyłeś się od Tupaca ze wspólnego z nim czasu?
Mówią, że Jezus oddał życie za nasze grzechy. Uważam, że Tupac oddał
życie za grzechy hip-hopu. Tak właśnie czuję. Ludzie przyjmują
chrześcijaństwo, ludzie przyjmują islam, ale jeśli kochasz hip-hop,
nie ma innej drogi niż przyjęcie makavelizmu. Od początku do końca,
tak, jak studiujesz Biblię. Dla mnie to było coś, co zmieniło moje
życie. Nie patrzę już na tę grę tak samo, bo rzeczy, które mówił...
Wtedy tego nie rozumiałem, to mnie przerastało. Mówił mi rzeczy,
które miały przygotować mnie na to, co jest teraz. Czarnuchy są
teraz o wiele silniejsze niż były kiedyś. Jesteśmy teraz silni jak
sam skurwysyn. My byliśmy wtedy młodzi, a Pac mówił bardzo mądrze.
Wiele się od niego nauczyłem i uczę się do dziś. Sukinsyny miały
wiele lekcji do odrobienia, a on w młodym wieku zdawał sobie sprawę
z wielu kwestii. Najważniejszą dla mnie nauką jest to, jak
przetrwać. To gówno mnie nie jest w stanie zabić. Nie darzę ludzi
zbyt wielkim zaufaniem. Nawet moich przyjaciół czy ziomków. To jeden
wielki mit. W dzisiejszych czasach jestem samotnikiem. Sam chodzę do
studia, rozumiesz? Kocham moich ziomków, ale nie wierzę w to, że
ktoś odda za mnie życie, albo zginie razem ze mną. A gdyby byli
gotowi to zrobić, to nie chciałbym mieć z nimi nic wspólnego, bo to
jest chore.
Czy możesz nam opowiedzieć, jak wyrzucono
ciebie i Paca z samolotu?
(Śmiech) Właśnie zagraliśmy koncert w Superdome w [niewyraźne].
Kiedy opuszczaliśmy to miasto, wszyscy byliśmy nieźle narąbani.
Wsiedliśmy na pokład samolotu, a impreza wciąż trwała. Przemycaliśmy
do środka butelki z alkoholem, co jest wbrew w państwowym przepisom.
Ludzie, którzy byli z trasie koncertowej, okupowali tył samolotu, a
Pac i Sharita (Knight) mieli miejsca w pierwszej klasie. Sytuacja
wyglądała tak, jak podczas jazdy szkolnym autobusem, kiedy prowadzi
kierowca na zastępstwie, a cały tył pojazdu szaleje. To było coś
takiego. Pac zobaczył, że dobrze się bawimy, odstąpił więc swoje
miejsce komuś z tyłu i przyłączył się do nas. W tym momencie to co
się działo, zostało wzmocnione dziesięciokrotnie. W końcu przyszła
stewardesa, aby nas uspokoić, bo po kilku godzinach takiego wrzasku
ludzie zaczęli się skarżyć, co zrozumiałe. Siedziałem razem z Danny
Boyem i mieliśmy otwartą butelkę Hennessey, co zostało przez nią
zauważone. Chciała ją skonfiskować, ale butelka w tajemniczy sposób
znikła między siedzeniami i teraz trzymał ją ktoś inny, ani myśląc
ją oddać. Myśleliśmy, że żartuje, ale niestety nie żartowała.
Sprowadzili nasz samolot na ziemię gdzieś w Północnej Karolinie i
wszystkich nas z niego wyrzucili, po czym odlecieli dalej. Stoimy
więc na tym zadupiu, a Sharita próbuje wyczarować kolejne 30 biletów
o godzinie 0:40. To był koszmar i była wkurzona. Pokaż mi kogoś,
kogo wyrzucono z samolotu i nie trafił do więzienia. Dzisiaj
pokazywaliby to w CNN!
Czy konflikt Wschód – Zachód był
całkowicie napędzany przez media, czy prawdziwy?
Coś było na rzeczy, bo (nasze) sukinsyny zostały tam ostrzelane
podczas kręcenia teledysku New York, New York. To były prawdziwe
kule. Moim zdaniem to prawdziwe, lecz odosobnione incydenty zostały
rozdmuchane przez media do rangi wojny Wschodu z Zachodem. To były
sprawy między Pakiem a Biggiem lub Death Row i Bad Boy. Biggie był
bohaterem swojego miasta i wybrzeża. Nie mieli rapera, który by tak
wystrzelił. Na Zachodzie było ich trochę. Wielu raperów ze Wschodu
stanęło po stronie Biggiego, a raperzy z Zachodu stanęli po stronie
Paca. To tak jak walka na szkolnym podwórku między dwoma
najpopularniejszymi uczniami. Każdy staje po czyjejś stronie, a w
rogu stoi jakiś dzieciak i tylko ich podburza – to właśnie robią
media. Oni sprzedają gazety, magazyny. Dla nich to kolejna historia,
dokładnie tak, jak ten samolot, który tajemniczo zniknął. Tak długo,
jak będą na tym zarabiać, to będą manipulować ludźmi, nastawiając
ich przeciwko sobie.
Czy opowiesz nam o sesjach studyjnych This
Life I Lead i Dumpin’? Czy nagrano je w tym samym czasie?
Wydaje mi się, że nagraliśmy je w jednodniowym odstępie. Pac nie
mówił nam – Ej, pracuję teraz nad tym albumem, czy na tamtym.
Nagrywamy to w tym celu, czy w tamtym. Mówił tylko, żebym przyszedł
do studia. Było tam mnóstwo ludzi, a on wybierał, kogo chce na danym
kawałku. Właśnie miał zamiar rozkręcić Makaveli Records. Ciężko
powiedzieć, nad czym wtedy pracował, ale wkręcał mnie w wiele
rzeczy. Coś wisiało w powietrzu, wiedziałem o tym, ale jednocześnie
się o tym nie mówiło. Nie nagrywał przecież kawałka ze mną, Dazem,
Kuruptem i Nuttso, żeby posłuchać sobie go w aucie. Z pewnością, to
była część czegoś dużego, co zmieniłoby moje życie, ale ktoś musiał
ukraść taśmy i wypuścić to do internetu. Na szczęście dostałem za to
kasę, kiedy utwór ukazał się na Pac’s Life. Pozdrowienia dla EDI’ego
za to, że było to możliwe, bo to on był dyrektorem wykonawczym tego
albumu.
Wspomniałeś o Makaveli Records, czy według
ciebie to miało być solowe przedsięwzięcie Paca, czy wspólne z Death
Row?
Nie mam pojęcia. Wiem tyle, że miało to nastąpić. Gdyby Death Row i
Interscope nie dało mu 100 milionów dolarów, kto wie, być może
związałby się z kimś innym. Osobiście nigdy nie słyszałem, aby
mówił, czy zostaje, czy odchodzi.
Gonzoe, dlaczego niektóre z twoich zwrotek
zostały usunięte z oficjalnych nagrań 2Paca (pośmiertnych)?
Kiedy ja byłem w studio (z Tupakiem), (Young) Noble był jeszcze w
(New) Jersey. Nie było go w tamtym okresie wśród nas. Szukali
sposobów na to, aby znalazł się na większej ilości nagrań. EDI mówił
mi o tym przez telefon miesiąc albo dwa miesiące temu. Powiedział
mi, że branża muzyczna i ludzie u jej władz mogą więcej niż my
siedzący w studio. Miałem zostać usunięty ze wszystkich nagrań, w
których się znalazłem i miałem nie dostać za to pieniędzy. Z tego,
co mi powiedział, gdyby bossowie tak zadecydowali, to nikt by nie
wiedział o moim wkładzie. Ja naprawdę rozumiem naturę branży
muzycznej i cieszę się, że jeden z moich ziomków był, gdzie trzeba i
nie zostałem całkowicie wymazany z historii. Szanuję branżę, ale
także to, jak Pac chciał, żeby to wyglądało. Gdyby to nie był Noble,
tylko ktoś inny, to nie miałoby to dla mnie żadnego sensu. To był
jednak jeden z moich ludzi, więc to była pestka.
Co sądzisz o bootlegach, które wyszły w
1997 roku? Czy to było szczęście w nieszczęściu? Szczęście, bo
wszyscy usłyszeli, z kim Tupac nagrywał, ale nieszczęście, bo każdy
stracił na tym jakieś pieniądze.
To było przekleństwo, bo szczęście już nas spotkało. Gdyby nie było
bootlegów, to te kawałki wydano by w naturalny sposób na
wysokobudżetowych albumach. Popieram decyzje Afeni i Outlawz, ale
to, co robią wielkie korporacje muzyczne, nie. Ludzie, których
kochał i którzy byli częścią jego życia, a którzy teraz zajmują się
jego majątkiem – on by tego chciał.
Czy wiadomo, kto wyniósł taśmy?
Ludzie, którzy byli w naszym kręgu dobrze wiedzą, kto ukradł taśmy.
Ta osoba to zwykły śmieć i dobrze o tym wie. Ta osoba nigdy nic
więcej w branży nie osiągnęła. Nigdy zresztą nie miała szczęścia.
Pojebana sytuacja.