Murder Rap – James (MOB James)
McDonald były członek MOB Piru z Comton (2017)
tłumaczenie:
Piotr Studziński (13.06.2017)
Nazywam się James
McDonald, jestem byłym członkiem gangu MOB Piru, większość ludzi zna
mnie jednak pod pseudonimem MOB James.
Poznaliśmy się z
Suge’iem, wydaje mi się, w wieku lat 14-15. Jeździliśmy razem na
motocyklach. Chodziliśmy razem na zapiekanki. Jego mama nie
pozwalała mu zadawać się z innymi ludźmi, więc żeby razem pojeździć,
spotykaliśmy się (poza jej wzrokiem) za rogiem. Po powrocie, słychać
było: „Marion, do domu! Nie zadawaj się z tymi ludźmi!”. Razem
poszliśmy do szkoły Lynwood High. Kiedy w 1988 wyszedłem z
więzienia, Suge przyszedł do mnie i zaczął mi pomagać.
Zaczęliśmy pracować w ochronie dla jego kuzyna Big Wesa.
Ochranialiśmy imprezę Budweisser Super Fest, potem przeszliśmy do
Death Row. Byłem aktywnym członkiem gangu. U nas nie było czegoś
takiego jak Ważny Ziomek. Mieliśmy trochę starszych osób, ale nie
byli to liderzy. Robiliśmy wszystko wspólnie. Nigdy nie miałem nad
sobą lidera. Nie uznawałem siebie za lidera. Powiedzmy, że byłem
dobrowolnym uczestnikiem.
Nikt z MOB nie znał Suge’a. Nikt poza mną nigdy się z
nim nie zadawał. Kiedy Suge mi pomógł, przedstawiłem go reszcie. Nie
chwaliliśmy się publicznie z naszą działalnością – zajmowaliśmy się
nieprzyjemnymi rzeczami. Alton – to znaczy mój brat, Buntry – jak i
cała reszta miała za sobą wyroki więzienia. Kiedy dany człowiek
opuszczał więzienie, pozyskiwaliśmy go dla gangu. Zacząłem ich
wszystkich zbierać i tak Suge ich poznał.
Pewnego razu Suge zapytał mnie, jak wielu Bloods mogę
zorganizować, bo potrzebował ich na koncercie. „A ile Ci potrzeba?”
– odpowiedziałem. Zebraliśmy 40-50 osób. Za kulisami nie było widać
nikogo innego, poza członkami Bloods. Zaczął więc ich poznawać i był
pod dużym wrażeniem. On nigdy w życiu nie był w towarzystwie tak
wielu Bloodsów. Reakcją innych osób na widok typów z więzienia był
strach i nie chcieli oni zadzierać z tego powodu z Suge’iem.
Suge poszedł na studia. 90% z nas nie szło na studia.
Suge wrócił potem na dzielnię i wykorzystał swoją wiedzę do
manipulowania ludźmi dla swoich interesów. Kiedy jeden z ziomków
wkurzył się na Suge’a, jego jedynym wyjściem z tej sytuacji było
wykupienie się. Wszyscy to akceptowali. Nawet ja - i tu jest moja
wina. Kiedy wkurzałem się na Suge’a: „Coś ty wygadywał?” – „Ehh
człowieku, wpadnij do biura, mam tam coś dla ciebie” – odpowiadał.
O! 2500 dolarów? W takim razie mogę wściekać się na ciebie cały
czas! Pieniądze to zło. Pieniądze cię zaślepiają. Nikt nie
dostrzegał wtedy szerszego kontekstu.
W 1995 roku Suge pomógł Tupakowi wyjść z
więzienia w zamian za umowę na 3 płyty
Poznałem Tupaca, kiedy Suge
starał się go wyciągnąć z więzienia i dobrze to Death Row wróżyło,
bo Suge dobrał wielu dobrych artystów. Po opuszczeniu pudła, Tupac
prosto z lotniska przyjechał do studia i zaczął pracować.
Przesiadywał tam, rapując i robiąc swoje, a wszystko inne mu
dowożono: jedzenie, laski, ubrania, biżuterię. W momencie, kiedy go
poznałem, wydawał się w porządku. Kiedy - że tak to nazwę - poczuł
się bardziej komfortowo, jego zachowanie zupełnie się zmieniło i
starał się być kimś, kim zupełnie nie był.
On nie był z MOB Piru. Kiedy zaczął się zachowywać, jakby
pochodził z naszej dzielnicy, wtedy pojawił się problem. Nie był to
jednak poważny problem, bo dzięki niemu płynęły do nas pieniądze.
Rozumiesz? W tym momencie wszyscy zgubili z oczu szerszy kontekst. W
gangu masz braci, którzy muszą przejść inicjację, albo być naprawdę
dobrzy. Kiedy widzisz, że koleś może nas ozłocić, to jest git.
Koniec z zasadami. I tak do nas dołączył. Kiedy już do nas przystał,
to zaczął z nami spędzać czas, obserwował nasze poczynania i zaczął
się podobnie zachowywać. Nagle urwał się z choinki z tym tatuażem „MOB”.
Moment, ten tatuaż to nie jest coś, co każdy, kto jest z dzielnicy
może sobie ot tak, zrobić. Gościu, ty nie spędziłeś tu nawet jednego
dnia. Nie jesteś stąd, nie rozlałeś wspólnie krwi, nie
uczestniczyłeś w ulicznych strzelaninach, nie strzelałeś do nikogo.
Niczym się nie zasłużył. Takie jest moje zdanie, a wielu braci
zginęło za M.O.B. Rozumiesz to? Tylko dlatego, że jesteś raperem, to
sądzisz, że wolno Ci wydziarać sobie M.O.B.? Nie podobało mi się to.
Kiedy przyszedł z Suge’iem, zapytałem Suge’a: „Dlaczego
zrobił to (tatuaż MOB) sobie na ręce?” – Wiesz, że on się z tym
utożsamia. Wiesz, on chce być jednym z nas – odrzekł. Jestem ze
swoim poglądem w mniejszości, bo wszyscy lubią Tupaca i wszyscy
lubią teraz Suge’a. Wszyscy stoją teraz murem za Sugiem. – Nie
musimy już więcej kraść i robić innych złych rzeczy – mówili. – Mob
James, za dużo pijesz i po prostu przesadzasz – mówili. Wcale nie:
gościu nie może tak sobie tu przyjść i być jednym z nas. Kumasz to?
Wszystko to, co było złe, teraz stało się dobre, bo wszystkim
podobało się to, że ci kolesie (Suge i Tupac) rozdają kasę.
South Side Crips był
jednym z największych rywali MOB Piru w Compton. Na ulicy chodzą
słuchy, że ten gang współpracował z konkurentem Death Row w branży
muzycznej.
Przed Death Row nasza
rywalizacja ograniczała się do tego, że my byliśmy Bloods a oni
Crips. Jest jak jest: jak wpadniemy na siebie, to jest akcja. Tamto
to była sfera muzyczna i nie miała z ulicą nic wspólnego. Bracia na
dzielnicy – i muszę to wam wszystkim wyjaśnić raz na zawsze – nie
mieli kasy. Kiedy ludzie tacy jak Suge pojawili się na horyzoncie,
to była to dla nas sposobność na to, aby przestać robić to, czym się
zajmowaliśmy i natychmiast zgarnąć hajs. Nie musieliśmy już
ryzykować tego, że za napady i resztę naszej aktywności trafimy do
więzienia. To była łatwa kasa. Jeśli mogę walczyć ze swoimi rywalami
i jeszcze dostawać za to pieniądze, to wspaniale. Zróbmy to! I tak
to właśnie wyglądało, po obu stronach.
Wszyscy mówili, że MOB poluje na South Side, bo oni
robią to i tamto. Oni tego nie rozumieli. Tu nie chodziło o
czerwonych i niebieskich. Tak się finalnie stało, bo taki jest
ludzki odbiór wydarzeń: dwa różne gangi z Compton, które nigdy się
nie lubiły (A niby dlaczego mieliśmy się lubić?) dostają kasę za to,
że napieprzają się wzajemnie i kradną sobie biżuterię.
Krążyły plotki, że wyznaczono nagrodę za
dostarczenie naszyjników Death Row.
Ci goście byli niemożliwie
pazerni: - 10 000 $? Jak tylko jakiś zobaczę, to go porwę! Ci durnie
nie zdawali sobie sprawy z tego, że nawet moja mama dostała od Suge
na Dzień Matki jeden z nich. Podarował matkom ładne niewielkie
łańcuchy. Ich nie obchodziło to, komu go ukradną. To teraz mamy
problem. Wtedy wydarzył się ten incydent w Lakewood Mall (Travon
stracił swój łańcuch). Teraz sprawa jest poważna. Wszyscy wiedzieli,
kto to zrobił. Travon stracił łańcuch, czy też próbowano mu go
ukraść, ale on odzyskał go po walce. Mamy problem: te chłopaki
przekroczyły pewną granicę. Podnieśli rękę na jednego z naszych
ziomków.
Kto napadł na Travona?
Baby Lane. On w tym siedzi. –
Ale on to zrobił tylko dla pieniędzy – dało się słyszeć głosy. Nie,
to jest coś, co Baby Lane robi na co dzień – jest członkiem gangu.
To nie był przypadkowy chłopaczek – gościu w tym siedział.
Rozumiesz? A Travon nie miał zamiaru mu na to pozwolić. Nie mógł
sobie pozwolić, aby przyjść do nas i powiedzieć – Dostałem wpierdol.
Zrobił to, co trzeba było, aby zatrzymać łańcuch. Teraz wszyscy są
podminowani. – To tak pogrywają? Za dziesięć koła? Tak chcą się
bawić? No to wszystkie oczy na nas – jak was zobaczymy, to was
dopadniemy.
Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że w takiej sytuacji
Suge nie wsiądzie z tobą do samochodu, aby dorwać tych ludzi. Ludzie
tego nie rozumieli. Nie chcieli mnie również słuchać. No dobra, to
niech będzie jak jest. Sprawa łańcucha wszystko poruszyła. Nic, co
wydarzyło się w zeszłym roku, miesiącu czy dniu, nie miało już
znaczenia. To, co on (Orlando Anderson) próbował zrobić, aby zdobyć
łańcuch, stawia nas w takiej a nie innej pozycji. Musimy dorwać tych
kolesiów.
7
września 1996 roku Tupac Shakur zostaje zastrzelony podczas podróży
do klubu 662 po walce Tysona. Po sześciu dniach umiera.
Pełniliśmy służbę w 662
i słyszeliśmy wcześniej, że mają przyjechać do Vegas. Panowała pełna
mobilizacja, bo mieliśmy być gotowi. Razem z większością chłopaków z
dzielnicy byliśmy w 662. Ja obstawiłem drzwi wejściowe. Stałem na
parkingu przed wejściem do klubu. Zauważyłem Cadilaca – to South
Side! Była tam również policja, więc odjechali. Czekali może z pięć
minut i odjechali. Kiedy odjechali, zadzwoniłem do Altona (Buntry’ego)
i powiedziałem mu, że South Side tu jest.
Nie wiem, z jakiego powodu odjechali. Stałem tam, a oni
zaparkowali zaraz w okolicy podjazdu. Początkowo zachowywali się
tak, jakby mieli zamiar wejść do środka. Obok mnie był chyba Hen Dog
i jemu też powiedziałem, że to South Side. Widzieli nas. Pomyśleli
zapewne, że to nie jest odpowiedni czas i miejsce, czy coś takiego.
Zniechęciła ich zapewne ta policja. Zająłem się więc swoją robotą.
Następnie odebraliśmy telefon, że Suge i Tupac zostali ostrzelani.
Co?! To, co stało się w MGM nie miało się prawa zdarzyć, ale trafili
na siebie.
Idąc przez MGM, Tupac, Suge i ich ekipa napotkali na Orlando
Andersona. Tupac wszczyna bójkę z Andersonem wparty przez Suge’a i
towarzyszy z Piru.
Cóż, wiem, że rzucili
się na niego. – Patrzcie, to on. To ten mały skurwysyn – powiedział
im Travon. Tupac wziął to na siebie, a powinien trzymać się od tego
z daleka i pozwolić ziomkom to załatwić. Nie jesteś z naszej
dzielnicy, więc to nie twoja sprawa. On jednak chciał coś udowodnić.
(Tupac) zerwał się do ataku, a za nim reszta – co nastąpiłoby tak,
czy inaczej. Tupac miał w tym wszystkim najmniejsze znaczenie. Nie o
niego tu chodziło. Zrobił z siebie kogoś ważniejszego niż był.
Kiedy Tupac miał za sobą 30 chłopaków, kiedy Tupac
wiedział, że z ich powodu nikt mu nic nie jest w stanie zrobić,
wtedy się zmieniał. Tupac opluwał ludzi, Tupac kozaczył – jego
postawa ulegała diametralnej zmianie i to właśnie doprowadziło do
jego finalnego upadku. Gdyby tylko Tupac pilnował swojego nosa… Miał
przecież grupę tych gangsterów, którzy zajęliby się tą sytuacją tak,
czy inaczej. Gdyby stał z boku i obserwował… Gdyby Suge mu
powiedział – Nie! Ty zarabiasz dla mnie kasę, więc nie będziesz się
bił, zaczekaj tutaj! Wtedy Tupac wciąż by żył. Teraz, dziś. Jedynym
powodem, dla którego stracił życie, jest to, że zaangażował się w
coś, nad czym nie miał żadnej kontroli.
Około dwóch godzin później Tupac został
zastrzelony, jadąc z Suge’iem do klubu 662
- Co jest grane? Przeżyje? –
wszyscy byli w szoku. Ludzie zaczęli się zbierać, chcieli wyjechać.
Suge zapewnił wszystkich, że z Tupakiem wszystko będzie dobrze. Suge
mówił, że został trafiony. Podobno kula trafiła w jego medalion.
Wróciliśmy więc do imprezowania, wierząc, że będzie dobrze. – Nie
jest z nim w porządku – powiedział mi Heron, po czym podobno
pojechał do szpitala. Do klubu już nie wrócił. Ludzie będący w
szpitalu mówili, że Tupac umrze: że jest z nim niedobrze.
Zaraz po strzelaninie przyjechali do klubu. – South
Side napadło na nas – powiedzieli. Tyle zostało powiedziane. Od tej
chwili trzeba było się przegrupować i przyznać – No to wojna z South
Side. Skoro wy uderzyliście w nas, to my zaatakujemy was.
Niech każdy to wreszcie zrozumie – wszyscy wiedzieli,
że zrobili to South Side! Przecież właśnie mieliśmy spięcie: koleś
zebrał oklep w MGM. Nikt inny nie brał w tym udziału. Wszyscy
wiedzieli, kto to zrobił i z jakiego powodu. (Napastnik) skierował
swój atak dokładnie na tę osobę, która go uderzyła (jako pierwsza).
Odwet jak sam skurwysyn.
My – ziomki – odbyliśmy spotkanie. Cóż, wiemy, kto za tym
stoi. Zrobili to Southside. Odwet nastąpi na Southside. Nie będzie
on skierowany bezpośrednio na Lane’a. Tak to dokładnie było. Jego
nazwisko zaczęło się pojawiać, bo zaczął się tym chwalić. Opowiadał
ludziom, że to zrobił. Zdecydowaliśmy, że „zaczęło się.” Zabili
Tupaca. Nie tylko dlatego, że właśnie zabili Tupaca – tak
przynajmniej ja uważałem – ale dlatego, że był z nami. Wszyscy będą
to oceniać więc tak, że „MOB pozwolili zabić Tupaca”. Nie mogliśmy
sobie na to pozwolić. To zdarzyło się na naszej służbie – coś w tym
rodzaju. A jesteśmy przecież MOB. Jeśli puścilibyśmy to płazem, to
stracilibyśmy wszelką wiarygodność na ulicy. To tak, jakby stracić
ziomka, zabitego przez inną dzielnicę i rzecz: Spoko, niech będzie.
A co by się stało po takiej postawie? Zabiliby kolejnego z nas.
Trzeba było to przerwać teraz. Został zabity, znajdując się pod
naszą opieką. I zrobił to czarnuch z Compton. Rozumiesz? No pomyśl –
nie mieliśmy wyboru.
Orlando Anderson został zabity podczas
strzelaniny w 1998 roku, która nie była powiązana z omawianą sprawą.
Dlaczego nie został zabity przez MOB Piru?
Jeśli przestajesz
spędzać czas na określonym obszarze, to nikt nie będzie specjalnie
jeździł po okolicy i ciebie szukał. Gangsterzy to nie prywatni
detektywi – nie będą siedzieć i czekać. Co prawda odrobiliśmy
lekcje, ale oni nie paradowali, ot tak, na ulicach. Doskonale
wiedzieliśmy, na jakiej ulicy zwykle przebywają, ale było tam pusto.
Nie byli głupi. Skoro wiedzieli, że „zaczęło się” i że nastąpi
odwet, to stwierdzili, że nie będą rzucać się w oczy. Albo że będą
bardziej ostrożni. W 9 przypadkach na 10, jeśli jeździsz po okolicy
i kogoś szukasz, to nie robisz tego w rzucający się w oczy sposób.
Każdy przecież wie, że jeśli jedziesz podejrzanie z opuszczonymi
szybami, to zaczną do ciebie strzelać, zanim ty strzelisz do nich.
Każdy członek gangu doskonale o tym wie. Jeśli już tam jesteś i
niczego nie widzisz, to lepiej się zwijać. Suge Knight nie jeździł
samochodem w poszukiwaniu tego, który zabił Tupaca. A to był podobno
jego najlepszy przyjaciel.
On (Suge) nie posiadał tej gangsterskiej mentalności,
co my. Suge nie miał w zwyczaju reagować szybko, kiedy zdarzało się
coś takiego. Rozumiesz? Gdyby Tupac był moim partnerem, gdyby
cokolwiek mnie obchodził, to reakcja byłaby natychmiastowa, bo tak
reaguje się na dzielnicy, kiedy tracisz ziomka. Robimy to teraz, a
nie w przyszłym tygodniu, rozumiesz? Po naszym zebraniu, gdzie
wszystko zostało obgadane, on powinien być gotów.
Upadek Death Row
Jak to jest,
że my jeździmy starymi
Cadilackami rocznik ’77, a Suge wozi się Porsche i Mercedesami?
Wciąż mieszkamy w Compton. Wyjeżdżamy z Compton, kiedy udajemy się
do jego apartamentów w Belair czy Beverly Hills. My jednak tak nie
mieszkamy. Wciąż robiliśmy swoje i połowa chłopaków była zła. –
Człowieku – skarżyli się – dlaczego ja dostaję 800$ a ty 1500$?
Rozumiesz? Kiedy zaczynamy między sobą walczyć, znowu pojawia się
hasło rozwiązujące każdy problem – Człowieku, heh, wstąp do mnie do
biura. Daje ci czek, obiecuje, że dostaniesz mieszkanie, że podaruje
ci motocykl, że dostaniesz auto. Tak czy inaczej, prędzej czy
później i tak będzie próbował ci to odebrać.
Suge, idąc do więzienia, powiedział wszystkim, żeby oddali mu
samochody. Jeden z nich powiedział Suge’owi – Pierdol się,
czarnuchu! Suge go zwolnił. Sprzedał ten samochód i odzyskał kasę. W
tamtym momencie Suge nie był tego wart. Kiedy to do mnie dotarło,
pora było się zwijać. Wszystko się waliło. Każdego dnia w biurze
było coraz gorzej. Wszyscy byli nieszczęśliwi. Jeśli zapytasz
kogokolwiek z pracujących wtedy dla Death Row - nie wiem, Trevona,
na przykład - i powie ci, że był szczęśliwy, to łże jak skurwysyn.
Niech przedstawi stan konta. Żadna z pracujących dla Death Row osób
nie miała kasy. Żadna. Ani Bountry, ani Mob James, ani Timmy-Ru, Ani
Trey, ani (Big) Rock. Jeśli jesteś jeszcze wśród żywych, to jesteś
bankrutem. Jeśli jeszcze żyjesz, to gnijesz w więzieniu, bo musiałeś
znaleźć inny sposób na życie, bo on nie płacił tyle, ile należało.
Żaden to był dla nas biznes, ale sami się o to
prosiliśmy. Pozwoliliśmy im na to. Prawdziwi bandyci pozwolili temu
nowemu kolesiowi płacić tak, jak jemu się to podoba. To nie wina
Suge’a – to nasza wina. Teraz siedzi w więzieniu: Płacze, udaje, że
umiera. Mówi, że oślepł, traci przytomność – to nie jest gangsta!
Żaden z niego bandyta. A wszyscy dalej mówią, że kochają tego
kolesia. Ja straciłem więcej niż ktokolwiek inny. Przez Death Row
straciłem brata. Boli mnie to, że ci ludzie mówią, że wciąż kochają
Suge’a. Suge to pajac. Boi się być tam, gdzie jest teraz, bo nigdy
nie prowadził takiego życia jak my. Nie jest taki jak my. Nigdy nie
był, jednak całe uznanie spłynęło na niego. Suge nie był typem
człowieka, który robi z ludzi miazgę. To nie on nokautował ludzi. To
byliśmy my. To byli ludzie, którzy za nim stali. Wiesz, (Mob
James wyraźnie załamany) ja przedstawiłem temu człowiekowi
mojego brata, kiedy wyszedł z więzienia… Możemy na chwilę przerwać
(wywiad)?
Brat
Jamesa, Alton „Bountry” został zamordowany na stacji benzynowej w
Compton w 2002 roku, jak się uważa, był on ofiarą wewnętrznego
konfliktu członków Piru współpracujących z Death Row Records
Mój brat nie zginął z
rąk Cripsów, lecz z rąk ziomków, z którymi dzieliliśmy życie. Przez
pieniądze Suge’a. Żaden z nas ich nie miał. Koniec końców wszyscy
byliśmy spłukani. Każdy wciąż tkwi w getcie. To była strata czasu i
życia, wliczając w to Tupaca.
Ludzie mają swoje przypuszczenia. Mówią to, na co mają
ochotę. Jednak ci, którzy opowiadają, są spoza naszego kręgu.
Usłyszeli opowieści innych osób. Kiedy później przychodzą do mnie i
przedstawiają mi swoje historie, są one rozwodnione albo
podkoloryzowane, żeby dobrze brzmiały. Każdy kto tam był, powinien
opowiedzieć część historii. Dla mnie to ulga. Mój brat nie żyje od
15 lat. Nie słyszysz opowieści na jego temat, nikt nic o nim nie
mówi. Słyszysz tylko, że Bountry był kierowcą i zrobił to, a Mob
James i reszta byli w vanie. Według mnie można powiedzieć znacznie
więcej. Nadszedł ten czas i dobrze się z tym czuję. Dobrze czuję się
z tym, że mówię: Jebać Suge’a! Nikt nie może powiedzieć, że kłamię.
Tej jednej rzeczy nie mogą o mnie powiedzieć. Nie mogą powiedzieć,
że nie znam Suge’a. Tak, znam go. To ja go wam przedstawiłem. To jak
ujawnienie szatana i po to tu jestem i tylko to się dla mnie liczy
|
|