Vegasseven.com - Chris Carroll
(V.2014)
tłumaczenie: Piotr Studziński (26.05.2014)
Świadek wydarzeń z 7 września 1996 roku, Chris Caroll
był sierżantem policji miejskiej Las Vegas, a dokładniej jednostki
poruszającej się na rowerach. 12 policjantów pod jego dowództwem
poruszało się parami, lecz on, 7 września 1996 roku, kiedy otrzymał
telefon o strzelaninie na rogu Flamingo i Koval, jechał samotnie. Na
"Pasie" (części Las Vegas Boulevard) zwykle ruch samochodowy odbywa
się bardzo wolno, ale tego dnia, po walce Tysona, było jeszcze
ciaśniej, a w tym gąszczu prawdopodobnie znajdował się ten, który
strzelał.
Carroll jechał na północ na przeciw karawanie aut.- Jak ja zatrzymam
te samochody, myślałem sobie - mówi Carroll. - Jadąc rowerem,
korzystamy z gwizdków albo wzywamy radiowóz na wsparcie. Ci ludzie
uciekają, jest to kilka samochodów, a ja jadę prosto na nich. Walki
Tysona są jak Super Bowl dla alfonsów, dziwek i gangsterów -
wyjaśnia Carroll. - Wielu z nich nie ogląda nawet walki. Na ulicach
i w hotelach jest pełno gangsterów. Wieczór się dopiero zaczynał,
ale coś wisiało w powietrzu, jak cisza przed burzą.
Dojeżdżając na rowerze do Harmon Avenue, Carroll zauważył konwój
niebezpiecznie jadących Las Vegas Boulevard w jego stronę
samochodów. - Nie stosowali się do znaków i cały czas przejeżdżali
na czerwonym świetle - mówi. - Było to około 4-5 aut, wciąż nie
byłem w stanie stwierdzić tego dokładnie, wydaje się, że było to 5.
Wzięli ostry zakręt w lewo, w Harmon akurat wtedy, gdy nadjechałem.
Wiedzieliśmy, że samochody te brały udział w strzelaninie, ale nie
wiedzieliśmy, kto strzelał, z którego samochodu, w którym aucie
znajduje się strzelec i kto kogo tutaj goni.
Około 15 minut wcześniej, około 23:05, inny policjant na "Pasie"
zatrzymał czarne BMW Knighta, bo zbyt głośno puszczał muzykę oraz
nie miał tablic rejestracyjnych. Shakur siedział na miejscu
pasażera. Knight nie został ukarany mandatem i wkrótce skręcił we
Flamingo Road, kierując się do klubu 662. Właśnie na Flamingo, po
ich prawej stronie pojawił się biały Cadilac z trzema lub czterema
mężczyznami w środku. Jeden z nich wystawi broń przez okno i
strzelił conajmniej 13 razy w stronę samochodu Knighta, z czego 4
kule dosięgły Shakura. Cadilac odjechał następnie na południe ulicą
Koval. Knight z krwawiącym Shakurem zawrócił na Flamingo. Po
powrocie na "Pas", Knight manewrował między samochodami, przebijając
dwie opony i gnąc felgi, kiedy przejeżdżał przez pas rozdzielający
jezdnie, zanim wpadł na czerwonym na Harmon i zatrzymał się wraz z
pozostałymi samochodami.
- W tym momencie zeskoczyłem z roweru i odrzuciłem go na bok -
relacjonuje Carroll. - W dalszym ciągu nie wiedziałem, kim byli
napastnicy, a gdy auta się zatrzymały, na raz otwarły się gwałtownie
wszystkie drzwi. Wyciągnąłem broń, a obok było jakiś 10 ludzi. Jak
tylko wyszli z samochodów, to na pierwszy rzut oka widać było, że to
nie jacyś Janusze, którzy udali się na przejażdżkę z żoną, tylko
konkretni kolesie. Stoję więc z bronią w ręku i myślę sobie, że
jeden z nich prawdopodobnie jest napastnikiem, który strzelał.
Wrzeszczałem do nich, żeby położyli na ziemi - na ulicy obok tłumy
ludzi. Martwiłem się o ogień krzyżowy i o to, że nie wiem, kto jest
napastnikiem. Kierowałem broń na różne samochody, oczekując
strzałów. Ku mojemu zdziwieniu, nikt nie strzela.
Trzymam ich więc na muszce i krzyczę, aby kładli się na
ziemię - niektórzy stosują się do polecenia, inni nie. Niektórzy
patrzeli po sobie, jakby zastanawiali się, czy uciekać, czy robić
to, co im każę. Starali się zorientować w sytuacji dokładnie tak,
jak ja. Tkwiliśmy w tym impasie, a ja dalej na nich krzyczałem.
Podchodząc do BMW, Carroll zauważył, że ktoś siedzi na miejscu
pasażera. Sądził, że może to być napastnik, ale zobaczył dziury po
pociskach w drzwiach samochodu. Obrócił się i zobaczył, jak wielki
Suge Knight podchodzi do niego od tyłu, krwawiąc obficie z rany
głowy po tym, jak fragment pocisku utkwił w jego czaszce.
- Chwyciłem klamkę drzwi i próbowałem je otworzyć, ale bezskutecznie
- mówi Carroll. - Knight co rusz pojawiał się za moimi plecami, więc
wycelowałem w niego pistolet. Celowałem również w samochód.
Krzyczałem do nich: "Na ziemię i spierdalajcie ode mnie!". Kiedy
celowałem w niego, wycofywał się, a nawet podnosił ręce do góry.
Wtedy zbliżałem się do samochodu, a on znowu pojawiał się zaraz za
mną. "Spierdalaj kurwa!" - krzyczałem. Facet jest naprawdę wielki i
cały czas kręci się na miejscu zdarzenia, a z głowy tryska mu krew.
Leje się z niego krew! Widać było wyraźnie, że dostał w głowę, ale
zachował władze fizyczne i umysłowe. Nie mogłem uwierzyć, że (w tym
stanie) robił to, co robił, krzyczał w te i z powrotem.
Opis ten różni się od innych, szczególnie tego z ksiązki Cathy Scott
- Życie i śmierć Tupaka Shakura. Frank Alexander, ochroniarz Tupaca
mówił natomiast, że przedstawił siebie i Knighta policji, która
pozwoliła im następnie na otwarcie drzwi BMW. Carroll odrzuca taki
przebieg wydarzeń, mówiąc, że nie ma mowy o tym, żeby uwierzył na
słowo Alexandrowi i że z całą pewnością nie dopuściłby ich do
samochodu, aby otwarli drzwi. - W końcu otworzyłem drzwi samochodu -
relacjonuje Carroll - a kiedy to zrobiłem, facet wypadł ze środka na
zewnątrz, jakby opierał się o drzwi. W pierwszej chwili myślałem, że
rzuci się na mnie po otwarciu drzwi; sądziłem, że to jego plan
ataku, że tak się wyrażę. Zdałem sobie jednak sprawę z tego, że nie
wyskoczył z drzwi, lecz z nich wypadł.
Chwyciłem go lewą ręką, a on wpadł na mnie. W drugiej ręce nadal
trzymałem broń. Facet był cały we krwi. Od razu spostrzegłem, że
miał na sobie spore ilości złota - medalion i inną biżuterię -
wszystko umoczone we krwi. Ten obraz utkwił mi w pamięci. Trzymałem
go jedną ręką, w drugiej trzymałem broń i wciąż krzycząc na resztę,
wyciągnąłem go z wozu. W tym momencie - dzięki Bogu - pojawił się
kolejny policjant na rowerze. To był chyba ten człowiek, który jako
pierwszy ruszył w pogoń za samochodami. Zdjął Suge'a z moich pleców,
bo można powiedzieć, że był on swego rodzaju zagrożeniem; inni
słuchali - część z nich się położyła, część była na kolanach, inni
stali wokół.
Drugi glina odsunął Suge'a ode mnie, a ja spojrzałem na człowieka,
którego trzymałem: wciąż był przytomny. Widziałem, że otrzymał kilka
ran postrzałowych, ale nie byłem w stanie ich zlokalizować. Gdy
wyciągałem go z samochodu, krzywił się z bólu. Patrzył na mnie i
jęczał. Położyłem go na chodniku, a następnie zajrzałem do
samochodu, żeby sprawdzić, czy jest tam ktoś jeszcze, ale nie było
nikogo. Zaraz kiedy go wyciągnąłem , Suge zaczął do niego krzyczeć:
"Pac! Pac!" Wciąż to wykrzykiwał. Facet, którego trzymałem, usiłował
odkrzyknąć coś do niego. Próbował wydobyć z siebie jakieś słowa, ale
nie był w stanie. Suge nadal krzyczał: "Pac". Spojrzałem jeszcze raz
na tego faceta i zrozumiałem, że jest to Tupac Shakur. W tamtym
momencie niewiele to dla mnie znaczyło. Bardziej martwiło mnie to,
że była to zła sytuacja dla jedynie dwóch glin.
W terminologii policyjnej funkcjonuje coś takiego jak "deklaracja
umierającego", termin prawny, który w skrócie mówi o tym, że jeśli
ktoś przekonany o tym, że zaraz umrze, wyjawi nazwisko podejrzanego
lub jest w stanie wyjaśnić, co się stało, to nie jest to w sądzie
traktowane jako pogłoska, lecz jako dopuszczalny dowód. Patrzę więc
na Tupaca, a on próbuje coś krzyknąć do Suge'a. Pytam go: "Kto do
ciebie strzelał? Co się stało? Kto to zrobił?" Ignorował mnie. Od
czasu do czasu nawiązywał ze mną kontakt wzrokowy, ale starał się
coś powiedzieć Suge'owi. Wciąż pytałem go o to samo. Wciąż mnie
ignorował. Nagle, w mgnieniu oka, wszystko się u niego zmieniło.
Jego postawa zmieniła się od walki do podejścia "dam sobie radę".
Kiedy nastąpiła ta zmiana, spojrzał na mnie. Patrzył mi prosto w
oczy. Zapytałem go wtedy raz jeszcze "Kto do ciebie strzelał?"
Spojrzał na mnie, wziął wdech, aby wypowiedzieć słowa, otworzył usta
i sądziłem, że nastąpi jakaś współpraca. Wtedy z jego ust padły
słowa: "Pierdol się!". Chwilę po tym zaczął charczeć i mdleć.
Pojawiła się karetka pogotowia i stracił przytomność. Kiedy
pielęgniarze ładowali go do ambulansu, na miejsce przybyło więcej
policjantów. Panował totalny burdel. Powiedziałem jednemu z
gliniarzy, żeby jechał razem z Tupakiem w razie, gdyby coś mówił.
Później policjant ten powiedział, że Tupac nie odzyskał już
przytomności i nic nie powiedział w szpitalu."
Zabójstwo Shakura zostało uznane za nierozwiązaną sprawę - mówi
Carroll. - Z technicznego punktu widzenia, taka sprawa nie może
zostać nigdy zamknięta. Nic jednak się z nią nie stanie. Słyszałem
różne teorie konspiracyjne mówiące o tym, że Suge miał z tym coś
wspólnego. Mogę wam powiedzieć jasno: to nieprawda, z jednego
oczywistego powodu - nikt nie zatrudnia mordercy, aby zabił kogoś,
kto siedzi obok niego. Po drugie: kiedy byłem na miejscu i (Suge)
krzyczał do Tupaca, to widać było wiarygodną troskę w jego
zachowaniu. To nie była gra aktorska, widać było zachowanie
sytuacyjne. To nie on zabił (Tupaca), to niedorzeczne.
Pomimo tego, ze Carroll był dowódcą oddziału rowerowego na Pasie i
pierwszym policjantem na miejscu wydarzeń,to jak twierdzi nigdy nie
skontaktował się z nim żaden adwokat, członek rodziny czy inna osoba
reprezentująca Shakura, aby opowiedział swoją wersję wydarzeń. Nie
chciałem opowiadać o tym publicznie, bo nie chciałem, aby Tupac stał
się męczennikiem czy bohaterem, bo powiedział gliniarzowi "Pierdol
się". Nie chciałem mu tego dać. Nie chciałem, żeby ludzie mówili
potem: "Nawet kiedy jego życie było na szali, powiedział mu "Pierdol
się", wciąż nie chciał współpracować z policją." Nie chciałem, aby
to z niego zrobiło bohatera. Obecnie minęło już sporo czasu, a on i
tak jest męczennikiem oraz i tak uważa się go za bohatera. Moja
opowieść w tym momencie już tego nie zmieni.