Prolog
| Wstęp |
1. Jak on ma na imię?!
|
2. Roland Park
|
3. Pierwsze występy
|
4. Przełamując lody
|
5. Wiosenna Gorączka
|
6. 3955 Greenmount Avenue |
7. Rewolucjonista |
8. Tworzenie przyjaźni
|
9. Narodziny Born Busy
|
10. Na swoim - pierwsze mieszkanie
|
11. Studio w pokoju |
12. Bitwa z dwudziestoma ludźmi
|
13. Być szekspirowskim aktorem |
14. Sprzątacze kontra Zmywacze Naczyń
15. Ostatni bal
|
16. Na Bronksie |
17. Show - nasza szansa na wybicie się
|
18. Udało mu się |
19. Epilog
Szkoła organizowała doroczny program występów pod tytułem ''Wiosenna
Gorączka'', był on pokazem uczniowskich osiągnięć, a wszyscy
aspiranci musieli udać się na kwalifikacje. Ponownie, chcąc odczuć
trochę akcji Gerard i ja, przygotowaliśmy dramatyczny skecz, w
którym większość dialogów została przekazana za pomocą rapu, było to
coś w rodzaju hip-hopowej opery. Całość nosiła tytuł ''Chcę Być
Twoim Mężczyzną,'' była to klasyczna opowieść. Na listę wykonawców
wciągnąłem Tupaca, aby odegrał rolę klasowego amanta, który zawsze
ma dziewczynę, oczywiście bardzo entuzjastycznie wziął się za jej
odtwarzanie. Ja grałem jajogłowego w okularach i koszuli w kieszeni
której znajdowało się pełno długopisów. Najważniejszym punktem tej
historii była moja pozornie beznadziejna pogoń za dziewczyną Tupaca,
nad którym odniosłem nieprawdopodobne zwycięstwo w kwestii mojego
bolesnego wiersza miłosnego, który wykonałem jako rap. W obsadzie
znalazł się Gerard, kilku innych chłopaków i grupa najpiękniejszych
dziewczyn z oddziału tanecznego. Poszliśmy na kwalifikacje pełni
entuzjazmu, przekonani i jakości naszego produktu, jednak zostaliśmy
odrzuceni, pomimo tego, że wszystkim nam się wydawało, że był to
znakomity występ. Rap wciąż uznawany był za nie mającą podstaw
przelotną modę i nie brano go poważnie pod uwagę. Wiem, że to
właśnie widziałem w oczach niezainteresowanych jurorów. Następnego
dnia kwalifikacji Tupac i Mouse wykonnali swoją rapową piosenkę pod
tytułem ''Dzieci Mają Dzieci'', która była komentarzem do rosnącego
problemu nastoletnich ciąży, który szczególnie dominował w
Baltimore, liderującym pod tym względem w kraju. Pomimo ich
świetnego występu, ich przekaz też odrzucono, co tylko potwierdziło
mój osąd odnośnie procesu oceny kandydatów do konkursu. Tupac był
jednak tak zdeterminowany, że zdołał wziąć udział w pokazie,
przyłączając się do kilku innych uczniów oddziału teatralnego w
skeczu zapożyczonym ze sztuki Raisin In The Sun.
Po kwalifikacjach postanowiłem lepiej poznać Tupaca i
Mouse'a. Kiedy usłyszałem ich występ pt ''Dzieci Mają Dzieci'' (Babies
Having Babies), dostrzegłem stronę Tupaca, o istnienie której bym go
nie posądzał. Ja już go podziwiałem za jego umiejętności i talent,
ale mój podziw to usłyszeniu tego kawałka wzrósł jeszcze bardziej.
Jemu nie chodziło tylko o to, aby dać dobry występ. W zasadzie mówił
o czymś, co miało ważne znaczenie dla ludzi, coś co głęboko
przemyślał.
Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli chodzi o
nasze pochodzenie mieliśmy wiele wspólnego. Oboje byliśmy najstarsi
wśród swojego rodzeństwa oraz mieliśmy tylko jednego rodzica, nasi
ojcowie stanowili wielki znak zapytania i ledwo co mogliśmy
wyobrazić sobie ich twarze. Oboje pochodziliśmy z biednych rodzin,
znając bardzo dobrze zawstydzającą bolesność bycia zawstydzanym.
Uwłaczające, bolesne i wyzywające teksty mojej rozdartej przez niego
na strzępy ekipy, w okresie po naszej bitwie, tylko zbliżyły mnie to
obiektu ich animozji, spowodowały, że rzuciłem okiem na ten
niewiarygodny talent raperski, przez który wyrażał niezwykłą
wrażliwość, z którą byłem doskonale obeznany i którą rozumiałem.
Zacząłem się zastanawiać w jaki sposób zdołał pozostać
tak silnym i pewnym siebie oraz efektywnym jako raper. Zacząłem go
bacznie i skrupulatnie obserwować, aby znaleźć to coś, co napędzało
jego działania. Zawsze wierzyłem, że na największe i najbardziej
poważne pytania zawsze znajduje się prosta odpowiedź, chodzi o małe
rzeczy, których często nie zauważamy. Tupac bez dwóch zdań miał w
sobie coś specjalnego. Też tego chciałem, a przynajmniej taką tego
wersję, jaką potrafiłbym odtworzyć. Mimo tego, że zawsze byłem
strasznie pewnym siebie i bardziej niż gotowym aby stawić czoło
jakiemukolwiek wyzwaniu, to większość mojej jawnej pewności siebie
zrodziło się z pewnej niepewności, było tak ze względu na chęć, aby
trzymać moich wrogów na dystans od moich słabości i mojej
wrażliwości. Mimo tego, że uważałem, iż byłem dobry w czynieniu
tego, co sobie założyłem, to nigdy nie byłem wyjątkowy. Jeśli chodzi
o rap, Tupac wyraźnie udowodnił, że on jest wyjątkowy. Ja byłem po
prostu najbardziej ciekaw tego, w jaki sposób był w stanie taki stan
rzeczy osiągnąć.
Moje próby rozgryzienia tego nowego obiektu były
narażone na spotkanie się, z zasłoną która go otaczała, która
wpływała na niejasność tego co widziałem. Jednego razu żartował
głośno i dobrze się bawił, by potem być jakimś zamyślonym i cichym.
Był jednocześnie kawalarzem, który zapodawał na tyle autobusu
prowokacyjne rymy i jak się potem dowiedziałem gościem, który
zakradał się do biblioteki, gdzie często spędzał całe przerwy
poświęcone na lunch. Nie mając w tamtym czasie dostępu do tych
informacji, później dowiedziałem się od Pani Rogers, szkolnej
bibliotekarki, że on zawsze był w bibliotece i w jej opinii on
zawsze czytał i przeczytał ''prawie każdą książkę, która się tam
znajdowała''. Nie mogła uwierzyć w ilość dzieł, które przeczytał i w
zakres tytułów.
Zdałem sobie sprawę także z tego, że często nie miał pieniędzy na
lunch, dlatego uciekał do biblioteki, aby zagrzebać się w różnych
opowieściach i informacjach, by skierować swoje myśli w inną stronę
niż głód, unikanie współczucia i robienia scen, siedząc między
wszystkimi innymi w jadalni, kiedy nie miał nawet torby z jedzeniem.
Miał w zwyczaju mówić mi, jak bardzo lubił czytać różne powieści,
zarówno te normalne jak i fikcyjne; fantazjować o byciu kimś innym
niż był, kimś kto nie miał tyle bólu i kłopotów. Wyglądało na to, że
spędzał w samotnie w bibliotece wiele godzin.
Występ Tupaca w ''Raisin In The Sun'' podczas
''Wiosennej Gorączki'' był imponujący, jednak wciąż byłem pod
większym wrażeniem jego rapu niż gry aktorskiej. Pewnie było tak z
powodu mojego przychylnego nastawienia do rapu oraz dlatego, że
widziałem, jak występuje jako aktor tylko parę razy; nie brał
udziału w żadnym z głównych przedstawień szkolnych, co było zasadna
naczelną ludzi, mających w klasie taką pozycję jak on. To dlatego
trochę dziwnie było oglądać go podczas występów ''Wiosennej
Gorączki''. Znałem go jako niezwykłego rapera, który był tak
utalentowany i tak bardzo odstawał od reszty, że nie pasowało do
niego posiadanie innej ważnej pasji.
Na scenie, w świetle jupiterów wyglądał na weterana,
który ostrożnie dostarczał kolejne linijki rymu z wymierzoną
dokładnie siłą. Był postacią, którą odegrał podczas skeczu, Walterem
Lee, który namiętnie opowiadał swojej matce o tym, że pójdzie w
świat i czegoś dokona. Namiętność i złość ukazana podczas tego
występu wydawała się wydostawać z niego w sposób całkowicie
naturalny, co skłoniło mnie do zastanowienia się nad źródłem z
którego korzystał w prawdziwym życiu, a które pozwalało mu na
podejmowanie bez strachu jakiegokolwiek wyznaczonego zadania.
Zacząłem się zastanawiać nad drugą stroną jego życia, jego domowym
życiem, jego życiem rodzinnym.
O życiu Tupaca poza szkołą wiedziałem tylko niewiele
więcej niż to, co było oczywistym: Był z Nowego Jorku i miał obsesję
na punkcie rapu. Był bezgranicznie dumny ze swoich nowojorskich
korzeni. Strategicznie używał swojej nowojorskości, zawsze
wykorzystując ją z brawurą cokolwiek by akurat nie robił. Lubił
dodawać do swojej obecnej postaci różnego rodzaju maniery i style
mówienia, zapożyczone od jego największego idola, kwintesencjonalnej
postaci - LL Cool J'a. Tak, jak tak samo pewny siebie jego idol, tak
Tupac upierał się, że był najlepszy. Uważał on, że albo byłeś
najlepszy, albo byłeś nikim; nie było innej możliwości. Było to coś,
co naprawdę podziwiałem w nim. Zanim spotkałem Tupaca, myślałem o
sobie, jako o człowieku, który ma dość duże ego, ale jego ego
stanowiło osobną jednostkę wewnątrz jego ciała. Zastanawiałem się,
jak i dlaczego stał się tak bardzo pewnym siebie. Odpowiedzi na to
pytanie należało szukać wśród jego rodziny i w jego własnym domu.
Jednak to pozostało dla mnie na jakiś czas tajemnicą ponieważ jego
matkę widziałem tylko raz podczas szkolnego zebrania. Wkrótce jednak
dane mi było spojrzeć w pożądany przeze mnie obszar, na okazję taką
czekałem od momentu tego wieczoru, podczas którego odbywał się ball
Beaux Arts, a co miało miejsce na początku roku.
Pewnego dnia, niedługo po "Wiosennej Gorączce'' (która
została ochrzczona mianem ''Jada Pinkett Show'', ponieważ tego roku
wzięła ona udział w pięciu występach) razem z Kendrickiem i Tupakiem
wychodziliśmy frontowymi drzwiami ze szkoły, gdy ujrzeliśmy sześciu
braci, którzy stali bezczynnie po drugiej stronie ulicy. Ubrani byli
w typowy strój - dżinsy, tenisówki, koszulki z krótkim rękawem i
czapki bejzbolówki - i specjalnie na nas patrzyli, tak jakby
szykowali jakieś kłopotliwe zajście. Czasami chłopaki z innych szkół
w obrębie miasta przyjeżdżali do nas i zgrywali tego dnia twardzieli,
żeby popisać się przed ładnymi dziewczynami z naszej szkoły. My nie
byliśmy znani z posiadania jakiś twardzieli, tak więc od czasu do
czasu korzystało z tego faktu wielu młodych, miejskich oportunistów.
Gdy jeden z tych chłopaków - oczywiście największy - wstał, to
zdałem sobie sprawę z tego, że właśnie mieliśmy do czynienia z taką
sytuacją; ale coś było nie tak. Było już dość późno, zajęcia dawno
się skończyły i wejście było całkowicie puste. Popatrzyłem na Tupaca,
który zamarł w bezruchu, jego oczy spoglądały na kolesia, który
przekraczał właśnie ulicę. Nic nie powiedział, ale wyglądało na to,
że wie o czymś, o czym my nie mieliśmy pojęcia. Ten duży chłopak,
jak się później dowiedziałem, był chłopakiem Avry. Avra była
uczennicą wydziału teatralnego szkoły, była to atrakcyjna biała
dziewczyna, pochodząca z tej lepszej części Baltimore. Była ona
znana z zainteresowania czarnoskórymi chłopakami, a w szczególności
tymi najbardziej twardymi ulicznymi osobnikami. Spodobał jej się
Tupac, który odwzajemniał jej przychylność, nie patrząc na jej
podobno twardego i zazdrosnego chłopaka, który pochodził ze sławnej,
brutalnej szkoły publicznej, mieszczącej się na skraju miasta.
Krępy, strasznie wyglądający chłopak podszedł prosto do
nas. Podparliśmy się. ''Który to Tupac?'' powiedział chłodnym
głosem. ''Ja jestem Tupac,'' Tupac odpowiedział bojowo. Bez zbędnej
gadki i straty czasu, chłopak zamachnął się i uderzył Tupaca w
twarz, ale nie zrobił mu tym wielkiej krzywdy. Tupac natychmiast
rzucił się na niego, wymachiwał wszystkim, co wpadło mu w ręce,
mając nawet przewagę nad wyraźnie większym kolesiem. Później
znaleźli się na ziemi, Tupac był na górze i mocno okładał gościa,
ale obrywał przy tym z taką samą siłą. Prowodyr całego zajścia, jej
chłopak, przebiegł przez ulicę i zaczął odciągać Tupaca od swojego
kumpla. Razem z Kendrickiem natychmiast go złapaliśmy i
odciągnęliśmy od Tupaca, w tym czasie ze szkoły wybiegli ochroniarze
i inni ludzie. Pozostałych czterech kolesiów nigdy nie przeszło na
drugą stronę ulicy. Jak widać, nie byli tacy twardzi.
Po paru minutach pozowania, kiepskiej próbie zachowania
twarzy, kolesie odeszli niezbyt dumni, ich planowane pobicie okazało
się fatalną porażką. W żaden sposób nie została naruszona ani duma
Tupaca, ani jego osoba. Byłem trochę zszokowany. Nigdy nie
oczekiwałbym okazania tak silnego serca tego rapera/aktora. Tego
typu serce było rzadkością. Ten mój kolega nigdy nie okazał oznak
posiadania takiego serca, będąc pod osłoną szkolnego środowiska i
niematerialnego świata rymowania i dramatu, serca, które pozwalało
mu na pozostanie silnym i wytrwałym, gdy przyszło stawić czoła
konfrontacji z użyciem przemocy. Ja byłem większy od niego i byłem
jednym z bardziej szalonych napastników w mojej okolicy, kiedy
zostałem sprowokowany, a muszę przyznać, że byłem trochę zaskoczony
rozmiarami atakującego go gościa. Tego dnia Tupac pokazał mi coś, co
tylko zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie.
Wciąż będąc pod silnym działaniem adrenaliny, mocno
ścisnęliśmy swoje dłonie z tymi, co stali obok nas. Tupac
podziękował kilku osobom za wsparcie, którego mu dostarczyli.
Spojrzał na mnie wzrokiem, który skutecznie wyrażał to, co
niezręcznie byłoby wyrazić słowami. Gdy nie pozostało nic innego jak
iść do domu, on i ja oszołomieni pożegnaliśmy się z tymi co stali
przed szkołą i poszliśmy sobie.
On był wściekły i zaczął prowadzić ze mną jedną z tych
nieprzerwanych rozmów. Szliśmy w kierunku jego przystanku, ja
szedłem za nim. ''Kurde, ten czarnuch nawet nie przyszedł,''
powiedział z głęboką urazą w oczach. Nie wiedziałem o czym on mówi.
''Mój człowiek miał tu być i nawet się nie pokazał.'' Wtedy zdałem
sobie sprawę z tego, że oczekiwał tych kolesiów. Avra musiała go
zawczasu ostrzec. ''Były tam czarnuchy, których nawet nie znam, a
mój człowiek się nawet nie pokazał. Pojebane!'' wrzeszczał na ulicy.
''Jego człowiek'' o którym mówił to Mouse. ''Ty tam byłeś...
Dzięki...''
Nasza konwersacja przebiegała w takiej postaci, aż do
momentu przybycia autobusu i podczas całej jego jazdy. ''Wpadniesz
do mnie, co nie?'' zapytał, kiedy do krawężnika przed nami podjechał
autobus. Skinąłem tylko głową, będąc podekscytowanym, że zobaczę
wreszcie, co kryje się za tym dziwnym dzieciakiem. Co spowodowało,
że jest teraz, jaki jest? Co napędzało go do tego, aby zostać tym,
kim w przyszłości zostanie?
Po trzydziestu minutach spędzonych w autobusie,
nacisnął guzik sygnalizując tym samym kierowcy, żeby zatrzymał się
przy Greenmount Avenue, niecałą milę powyżej 33 ulicy. Słynąca ze
złej sławy trasa przelotowa z północy na południe, zajmowała obszar
dwóch mil między North Avenue i Coldspring Lane, znajdowała się w
jego centralnej części. Zdarzały się tu najbardziej upubliczniane
strzelaniny w tamtym okresie. Obszar ulicy, która znajdowała się
ponad 33 ulicą, obejmował stare domy, sporych rozmiarów żywopłoty i
niejednolite, niestrzyżone trawniki, ten obszar zawsze mnie
intrygował. Wydawało się, że to jest jakaś kraina nie zamieszkana
przez ludzi, którzy skupieni byli tylko wokół obszaru handlowego,
gdzie na jednym rogu znajdował się Boulevard Theather, na drugim
stacja benzynowa, a wokół sklepy i restauracje, które oświetlały
całą przestrzeń. Podczas moich podróży 33 ulicą czy to na stadion,
czy do jakiegoś innego celu w Northwest Baltimore, oglądałem
Greenmount Avenue, tak wiele razy, że zapamiętałem kiedy
przejeżdżałem tędy pierwszy raz dwa lata temu w drodze do domu
Gerarda, który znajdował się trochę dalej, w innej sekcji tej ulicy.
Zbierając wszystkie swoje rzeczy, Tupac wysiadł z autobusu, a ja
podążałem za nim.
6. 3955 Greenmount Avenue >>> |