.
strona główna | przetłumaczone książki
  .
.


Prolog | Wstęp | 1. Jak on ma na imię?! | 2. Roland Park | 3. Pierwsze występy | 4. Przełamując lody |
5. Wiosenna Gorączka | 6. 3955 Greenmount Avenue | 7. Rewolucjonista | 8. Tworzenie przyjaźni |
9. Narodziny Born Busy | 10. Na swoim - pierwsze mieszkanie | 11. Studio w pokoju |
12. Bitwa z dwudziestoma ludźmi | 13. Być szekspirowskim aktorem | 14. Sprzątacze kontra Zmywacze Naczyń
15. Ostatni bal | 16. Na Bronksie | 17. Show - nasza szansa na wybicie się | 18. Udało mu się |
19. Epilog


     W okolicy mieszkał człowiek o imieniu Roger, który był blisko związany z branżą rozrywkową w mieście. Jego młody bratanek był kimś w rodzaju miejscowej gwiazdy, który regularnie występował, przedstawiając program Michaela Jacksona. Roger, zarówno przez swojego brata, który pracował w popularnej radiostacji, jak i poprzez swoje wysiłki znał wszystkich promotorów, właścicieli klubów i osobistości związane z radiem w całym mieście, dzięki temu miał wewnętrzne rozeznanie wszystkich wydarzeń i koncertów. Jego pierwsze oferty dla Tupaca i Mouse'a miały miejsce w lutym 1985 roku. Załatwił im miejsce w programie Mantronixa, który odbywał się w Cherry Hill Recreation Center, a w którym wystąpił także Just Ice. Niezwykle podekscytowani ich nadchodzącym debiutem, chłopcy zaczęli ćwiczyć w domu Rogera, gdzie umówili się z miejscowym DJ-em, aby dostarczył im muzykę do repertuaru ich piosenek, które jeszcze jej nie miały. Ponieważ ich piosenki stanowiły głównie liryczną współpracę, a wspierająca je muzyka była rzadkością, to dar w postaci wyjątkowego beatboxu Mouse'a nie mógł zostać zmarnowany. Mouse konsekwentne skracał swoje zwrotki lub porzucał całkiem ich wykonanie, bo najważniejszy był beatbox, był on klejem, który scalał całość. Nie czuł się tym faktem pokrzywdzony. Beatboxing był czymś co naprawdę kochał. Mimo tego, na tą specjalną okazję nadchodzącego występu zdecydowali się wziąść ze sobą DJ'a. Młoda ekipa potrzebowała jeszcze nazwy. Poświęcając na to niewiele czasu czy energii zdecydowali się na ''Eastside Crew''.

     W wieczór ich pierwszego publicznego występu panowały iście zimowe warunki, pełno było śniegu, a dzień stał pod znakiem konfrontacji i pomyłek. Kiedy Mouse patrzył ze swojego pokoju jak na dworze zaczyna zalegać pokrywa śnieżna, zaczął niewinnie przywdziewać nowe, grube spodnie jego wujka. Przygotowywał się do skierowania swoich kroków w stronę mieszkania Tupaca, skąd potem mieli udać się na próbę do Rogera. Ubrał się ciepło, czyniąc się odpornym na przejmujący, zimny wiatr. Pod nowymi spodniami wujka miał jeszcze jedną parę, na górę ubrał koszulkę z krótkim rękawem i sweter, swoją kurtkę i wełnianą czapkę. Odrętwiały i chroniony w taki sposób, wyszedł w drogę do Tupaca, którego zastał w niecierpliwym oczekiwaniu. Następnie razem udali się do Rogera. DJ Buddha już tam był, siedząc z nowym adapterem w ręku.
     Po kilku godzinach ćwiczeń i rozmów u Rogera, gdzie znajdowało się domowe pseudo studio - w którego skład wchodziły klawisze Casio i zestaw perkusyjny Sp1100 - ktoś zapukał do drzwi. Kiedy Roger je otworzył, zobaczył stojącego wujka Mouse'a, który był wyraźnie pijany i ze szczególną troską o czymś mówił.
     ''Oddawaj moje pieprzone spodnie!'' warknął szorstko na Mouse'a zbliżając się do frontowych drzwi. Mouse wielce zaskoczony odpowiedział: ''Co?!'' ''Dawaj moje pierdolone gacie!'' ''Miałem je zamiar mieć dzisiaj ubrane. Mamy występ... Miałem cię poprosić ale nie było cię w domu i...'' ''Oddawaj moje pieprzone spodnie! Ściągaj je i to już!''
     Oboje wyszli na zewnątrz, a Mouse starał się rozładować sytuację i uspokoić swojego narwanego wujka. Zgodził się iść do domu (tylko parę ulic dalej), tam zdjąć spodnie i przekazać własność właścicielowi, ponieważ wcześniej stanowczo odmówił ich ściągnięcia u Rogera. Kiedy wujek gwałtownie udzielał mu instrukcji, zauważył jak ciemna plama gwałtownie zbliża się z lewej strony do jego twarzy. Dzięki temu, że widział sylwetkę wujka jako cień padający na śnieg, udało mu się uchylić przed jego pięścią, która prawdopodobnie powaliła by go z zimną krwią. W tym czasie Tupac i Buddha, wyszli z domu i szybko pobiegli by mu pomóc. Buddha, który był nieco starszy od Tupaca i Mouse'a zdołał ustawić się z tyłu pijanego wujka i założyć mu na głowę jego własną kurtkę. Kiedy go puścili, Tupac i Buddha szybko pobiegli z powrotem do domu, a Mouse pobiegł do domu wraz z goniącym go wujkiem, który słabo radził sobie na śniegu. Nie mogąc złapać swojego młodego bratanka, zanim uciekinier dotarł do domu, poirytowany wujek zakończył pościg.

     Zły i zdezorientowany, mający na sobie własną parę dżinsów, Mouse spotkał się ponownie z zespołem u Rogera. Przyłączył się do nich Big John, jeden z najbardziej imponujących posturą braci w tej dzielnicy, nie będzie on brał udziału w występach, lecz jego obecność była bardzo mile widziana, zważając na miejsce gdzie odbywał się ten występ. Około dziesiątej czterech chłopców i Roger wsiedli do samochodu Rogera i wyruszyli po śliskiej wypełnionej śniegiem szosie w podróż do Cherry Hill. Bardziej złowieszcze niż sama jazda było miejsce docelowe. W samochodzie nikt nie był zbytnio szczęśliwy, że jadą do Cherry Hill, a zwłaszcza w taką zdradziecką i nieprzewidywalną noc. Tupac nie mieszkał w Baltimore na tyle długo, aby zrozumieć sławną reputację tej części miasta, do której zmierzali, lecz fakt iż ci weterani czuli się niepewnie, trochę go poddenerwował.
     Kiedy dojechali do budynku, Roger podjechał od tyłu gdzie zaparkował samochód. Dokładnie wiedział gdzie ma iść, prowadząc ich do drzwi, które były częściowo otwarte. Drzwi prowadziły za kulisy, gdzie Roger wpadał na swoich różnych znajomych, włączając w to swojego brata i Chuck Macka, tego MC wieczoru, z którym jego brat pracował w rozgłośni radiowej i promotora całej imprezy. Słysząc jak gra muzyka, która przenikała ich całe ciało, chłopcy skierowali się prosto w kierunku tej strony sceny, gdzie pod światłem jupiterów stał Mantronix, który w pocie czoła pracował nad tłumem zebranym tuż przed nim.
     ''Hej Mantronix!'' jeden z nich krzyknął, podczas kiedy zespół zebrał się po tej części sceny. Zdali sobie sprawę, że znajdowali się bardziej w sali gimnastycznej renomowanego liceum niż sali koncertowej. Pod sceną panowała ciemność i z miejsca gdzie stali nie widzieli prawie nic. Mimo tej ciemności, oczywistym było, że przestrzeń ta jest wypełniona po brzegi.

     ''Ej kim jest ten biały chłopak?!'' każdy z nich pytał retorycznie, nie będąc gotowymi na zaakceptowanie tego, co ujrzeli. Wysoki, nieco śmiesznie wyglądający ''biały chłopak'' (naprawdę był on Portorykańczykiem) naprawdę rządził na scenie, znajdował się za pulpitem, czegoś co wyglądało jak ogromna otwarta waliza, wypełniona różnego rodzaju maszynerią muzyczną i przyrządami miksującymi. Cały klimat był niesamowity. Mantronix przedstawiał rzeczy, których nigdy wcześniej nie słyszeli. W pewnym momencie zatrzymał piosenkę i zaczął bawić się adapterami, wydawało się że w budynku trwa trzęsienie ziemi. Tego wieczora ujrzeli zupełnie nowy poziom DJ'owania, zupełnie nowy poziom hip-hopu. Buddha bezustannie nadwyrężał swoją szyję, przyglądając się sprzętowi, aby ujrzeć czy znajdują się tam specjalne rodzaje adapterów.
     Następnymi w kolejce byli Just Ice i DMX (beatbox Just Ice'a - nie mylić ze sławnym obecnie DMX'em). Mouse obserwował w skupieniu, jak wszem i wobec znany duet z Nowego Jorku wchodził na scenę. Był on prawdziwym fanem Just Ice'a, a ich przebojowy singiel ''I'm Leaving'' był jednym z jego ulubionych utworów. W momencie wstępu do ich pierwszego utworu i późniejszych pierwszych linijek, natychmiast wszystko stało się jeszcze dziwniejsze niż było do tej pory. Dźwięk rześkiego i znanego beatboxa DMX'a, skłonił po raz pierwszy Mouse'a do odczucia gotującego się w nim strachu, którego płomienie zatruwały mu cały dzień, a uczucie to rosło od momentu ich przyjazdu. Młody tekściarz i wykonawca beatboxu podniósł rękawicę, rzuconą mu przez los i zmagał się z nim od momentu obfitych opadów śniegu i ciosów kierowanych na niego przez człowieka, którego szanował bardziej niż kogokolwiek innego do czasu narastającej niepewności odnośnie tego występu. Teraz, poprzez otoczkę tego niekomfortowego wieczora wzmagało się w nim uczuicie, że ''Mogę dać temu radę!'' Mouse tak właśnie pomyślał kiedy obejmował wzrokiem całą scenę. Obudził się w nim dobrze kultywowany i rozwinięty instynkt do bitwy.

     Zaraz po tym, jak Just Ice i DMX wykonali swój show, nadeszła kolej na Tupaca i Mouse'a. Organizatorzy tej imprezy, musieli wrzuć chłopaków na scenę w ostatniej chwili. MC T, który obok Mantronixa był najważniejszą postacią, jeszcze nie znalazł się na scenie, ale oczywiście młody duet nie miał występować po tak prominentnym zespole. Kiedy przedstawiono ich publiczności jako Eastside Crew, mankamenty tej nazwy stały się zawstydzająco oczywiste.
     ''Nawet nie było żadnych gwizdów czy coś takiego,'' Mouse wspominał reakcję publiczności Cherry Hill. Jednak atmosfera była mniej niż entuzjastyczna. Koniec końców duet odrzucił nieprzyjemne uczucia. Poza dwoma pierwszymi rzędami ludzi, panowała kompletna ciemność, co spowodowało, że publiczność nie była czynnikiem, który miała aż tak wielki wpływ na ich występ. Nadszedł czas na rozpoczęcie występu. Zaczęło się.
     Na początek zarapowali ''Nigga Please'', był to rym na temat wyczynów i sposobów postępowania chłopaka, który chciał się podobać dziewczynom. Do tej humorystycznej piosenki Mouse dostarczył powolny i spokojny podkład, w którego przerwach nagle przestawał, i głośno dostarczał tytułowy refren (tak jakby mówiła to niezainteresowana przyjaznymi gestami Tupaca kobieta): Nigga Please! To znacznie rozluźniło publiczność, która pozwoliła im się trochę rozkręcić. Jednak dopiero podczas piątej piosenki z ich muzycznej składanki, Mouse zaczął zapodawać na całego organiczny podkład i publiczność naprawdę zaczęła się bawić. Chłopcy wykorzystali tą energię i mieli z niej użytek podczas dalszej części występu. Podczas ich finałowego kawałka na scenie pojawił się Buddha, który trzymał nagranie, które przekazał Mantronixowi, a ten umieścił je na adapterach. Jego wielki dj'owski debiut składał się ze stania obok Mantronixa i trzymania pustej okładki po nagraniu. Leciał utwór ''Rock On,'' wielkie dzieło instrumentalne, które Tupac i Mouse skomponowali w domu Bobby'ego razem z jego zespołem. Aby zastąpić muzykę zespołu, wybrali spośród wielu nagrań w skrzynce Buddhy, stare nagranie instrumentalne, które idealnie do tego pasowało. Dwuosobowa ekipa chłopaków zakończyła występ wspólnym rapowaniem po jednej zwrotce, a na koniec powtarzając hipnotyczny refren: ''Rock On! Rock On!''

     Pełni entuzjazmu zeszli ze sceny. Podczas swojego zejścia nie otrzymali jakiegoś oszałamiającego aplauzu. Wiedzieli jednak, że im się udało. Publiczność reagowała w przychylny sposób kołysząc się w rytm muzyki, sprzęt grający był wyśmienity, i nie było żadnych pomyłek. Po otrzymaniu miłych słów za kulisami, powrócili w okolice sceny, aby oglądać występ MC T i Mantronixa. Roger skrytykował w ich występie tylko jedną rzecz. Scena była szeroka i długa, dostarczając w ten sposób sporo miejsca do popisu. Natomiast chłopcy nigdy nie odchodzili od siebie i stali na środku przez cały czas trwania ich występu.
     ''Byliśmy przyzwyczajeni to wykonywania 'Właśnie tutaj!' (czyli w tym, a nie innym miejscu) wyjaśnia Mouse, przechylając się tak, jakby trzymał wyimaginowany mikrofon i rapował przed małą grupką swoich znajomych. ''Ty i ja, no dalej, zróbmy to!'' dodaje, gestykulując w kierunku niewidzialnej osoby stojącej obok niego.
     Po imprezie Roger i jego brat zaczęli rozmowy za kulisami. Jego brat zainteresował się tymi dwoma chłopakami z okolicy. Wezwali do siebie Tupaca i Mouse'a. Na ich prośbę Tupac zarapował jakąś zwrotkę. Następnie chłopcy przeszli do następnego pokazu: Mouse na beatboxie, w czasie gdy Tupac rymował. Mouse za każdym razem zmieniał podkład, żeby brzmiał on jeszcze lepiej niż poprzedni. Cofnęli się i jechali dalej nie oszczędzając się, w oczach obserwujących ich dwóch mężczyzn widać było niesamowity zachwyt. DMX znajdował się nieopodal i słyszał to wszystko. Był pod tak wielkim wrażeniem tego co usłyszał, że czuł się zobowiązanym, żeby się przyłączyć i spróbować ich pobić, ale nie mógł się nawet do nich zbliżyć. Kilka razy przyłączał się i robił co tylko mógł, tylko po to, żeby zostać zniszczonym przez odpowiedź Mouse'a. Trzynastoletni chłopcy, którzy rapowali tylko kilka miesięcy pokonali w bitwie uznane gwiazdy.

     Kilka tygodni po występie z Tupakiem i Mousem skontaktował się przedstawiciel Jive Records. Virgil Simms, menadżer Mantronixa i osoba odpowiedzialna za pojawienie się EPMD, a także innych znaczących gwiazd rapu, był wtedy wśród publiczności i skontaktował się z bratem Rogera w radiostacji. Potem Roger przekazał te ekscytujące wieści Tupacowi o Mouse'owi. Najwyraźniej Pan Simms był pod wielkim wrażeniem tych młodych chłopaków i rozważał możliwość przyjęcia ich do wytwórnii. Roger zawiózł chłopaków do radiostacji, aby spotkali się z tym człowiekiem, o czasie, w którym Pan Simms formalnie wyrażał ochotę by ich przyjąć. Dla chłopaków było to trochę fantastyczne, wracali do domu zwycięsko i podnieceni oczekiwaniem; ale tak nie miało być. Pani Shakur nie podobała się cała sprawa i stanowczo zabroniła Tupacowi kontaktów z tym człowiekiem. Uważała, że trzynastolatkowie mają ważniejsze rzeczy do roboty na tym etapie życia. Powiedziała, że muszą jeszcze trochę podrosnąć, zanim zaangażują się w coś tak bardzo absorbującego ich czas, coś w co zaangażowanych jest wiele różnego rodzaju ludzi oraz siły przeciwko którym walczyła jako Czarna Pantera przez całe swoje dorosłe życie.
     Uraza wobec tej stanowczej decyzji tliła się w nich przez jakiś czas, później jednak stawała się coraz słabsza i w końcu minęła, jak większość takich uczuć w tym wieku. Powrócili do swoich zajęć w taki sposób jak to robili przed pamiętnym spotkaniem, robili to nawet z większym przekonaniem czy zapałem niż wcześniej, teraz mieli jednak namacalny dowód ich wartości i umiejętności. Tupac często wiele razy powoływał się na nazwisko Virgila Simmsa podczas nadchodzących lat, tak jakby on i Mouse mieli kontrakt firmowy, który tylko czekał na ich potwierdzenie.

     Ćwiczyli codziennie, zawsze byli gotowi i precyzyjnie nastrojeni. Teraz byli już oficjalnie zespołem, mieli swoją nazwę i dokonania. Szczęśliwie pokonywali wszystkie przeszkody i często wracali do występów w swojej dzielnicy dla handlarzy, na których zawsze mogli liczyć jeśli chodzi o pieniądze.
     Ich następny oficjalny występ nadszedł w późniejszym okresie tego samego lata, a chodziło o miejski konkurs talentów organizowany z okazji pięćdziesiątej rocznicy utworzenia biblioteki Enoch Pratt Free Library. Tupac dowiedział się o konkursie, dostarczył pisemne powiadomienie, które zawierało tekst jego nowego utworu na temat ważnej roli tej biblioteki dla społeczeństwa, a także o ważnym znaczeniu czytania książek. W jakiś sposób Tupac miał talent do wyszukiwania różnego rodzaju konkursów, które miały miejsce w mieście lub jego okolicach. Roger także przychodził często z takimi informacjami, ale Tupac zawsze już miał w zanadrzu jakiś występ czy konkurs, jeśli nie kilka naraz. Byli w najbardziej nieznanych im miejscach, biorąc udział w konkursach sponsorowanych przez najmniej znane organizacje. To dnia dzisiejszego ani ja, ani Mouse nie mamy pojęcia jak on to potrafił robić; jakimś sposobem zawsze o nich wiedział. Mouse miał wrażenie, że za każdym razem, kiedy spotkał Tupaca, to ten nie informował go tylko, że odbywa się jakiś nowy konkurs, ale mówił mu o tym, że już są na niego zapisani, że będą występować i kiedy będzie to miało miejsce.
     Pisemne zgłoszenie do biblioteki Enoch Pratt zrobiło swoje i dwuosobowym zespół został zaproszony do półfinałów konkursu, który odbywał się w oddziale biblioteki na rogu Pennsylvania i North Avenue w West Baltimore. Kiedy przyjechali na miejsce w dniu konkursu, była tam już zebrana słusznej wielkości publiczność. Ludzie siedzieli na krzesłach ułożonych w półkole, było ich sześć rzędów, a podłoga była miejscem urzędowania wykonawców. Jak dobrze naoliwiona maszyna chłopcy zaczęli występ, z niespodziewaną pewnością siebie i dokładnością, wyróżniając się spośród reszty na tym polu. Z łatwością wyszli z tej drugiej rundy (pierwszą stanowiły pisemne zgłoszenia) jako finaliści, robiąc spore wrażenie na organizatorce imprezy, Pani Taylor. Kiedy poinformowali Panią Taylor o swoich kłopotach ze znalezieniem transportu i że następnym razem też pewnie tak będzie, nie wahała się ona aby zaoferować swoje wsparcie w dniu finału, który miał się odbyć w głównym oddziale biblioteki na ulicy Cathedral Street. W dniu konkursu Pani Taylor dotrzymała słowa i przybyła do mieszkania matki Tupaca przy Greenmount Avenue, gdzie chłopcy już czekali. Występy odbywały się w ogromnej sali, znajdującej się na tyłach imponujacego budynku, tylko kilka ulic dalej, od finansowej dzielnicy miasta i Inner Harbor. Jak wspominała to później Pani Taylor, podczas tego finału występ Tupaca i Mouse'a odstawał poziomem od innych uczestników. Na koniec ich pierwszego konkursu rangi miejskiej, przyznano im pierwsze miejsce. To wkrótce stało się dla nich standardem i nie akceptowali oraz nie oczekiwali żadnych niższych lokat.

     Kiedy tych dwóch chłopaków, obecnie czternastoletnich, ćwiczyło swoje rymy każdego dnia bez pomyłki, to trzeba pamiętać, że byli oni wciąż dziećmi, szkoła jednak nie pochłaniała zbytnio ich czasu i nie mieli w zwyczaju ciężko pracować nad zadaniami domowymi. Tak więc mieli czasu pod dostatkiem na swoje zajęcia. Mouse był wielkim fanem koszykówki, również futbolowi poświęcał taką samą ilość uwagi jak i pływaniu, jak i innej grze, która akurat była popularna wśród chłopaków z sąsiedztwa. Mimo tego, że Tupac przyłączał się do nich od czasu do czasu, to nie dzielili w ten sposób zbyt wiele czasu, jako że Tupac nie miał zbytnich umiejętności jeśli chodzi o koordynację ruchową i atletykę. Tupac nie był zbytnio zainteresowany imprezami, podczas kiedy Mouse bardzo to lubił. Tupac był często szczęśliwy, kiedy mógł pozostać w domu i komponować rymy. Wyglądało na to, że jedyne, czego Tupac pragnął, to pisać rymy; zawsze coś pisał. Wydaje się, że działo się to bardziej z powodu chęci uniknięcia przez niego czegoś na arenie towarzyskiej, niż z samego zamiłowania do pisania. Zabawy i inne towarzyskie imprezy były czymś do czego Tupac nie był należycie przygotowany i prędzej wolał dać sobie z tym spokój, niż robić coś na siłę, tylko po to, aby usłyszeć to samo subtelne i nie tak subtelne urąganie jego osobie, którego oczekiwał od swoich rówieśników. Z drugiej strony, Mouse nie żywił takich obaw. I nie było tak z powodu tego, że jego rodzinie dobrze się wiodło, czy nawet mieściła się w klasie średniej. Pomimo skromnych warunków mieszkaniowych (mieszkanie trzypokojowe, on i jego dwóch wujków dzielili pokój; jego siostra, matka i ciotka zajmowali inny; a jego dziadek i babcia zajmowali trzeci pokój), Mouse miał zawsze wszystkie najlepsze ubrania. W próbie uchronienia go przed pokusami łatwego zarobienia pieniędzy, jego babcia kupowała mu wszystkie najnowsze ubrania, te same pożądane rzeczy, które nosili handlarze narkotyków z taką dumą, a robiła to tak długo jak pozostawał ''dobrym''. Będąc w tym samym pomieszczeniu z wujkami, którzy zawsze mieli pieniądze na zbyciu, także od nich dostawał jakąś dolę.

     Różnica w stanie majątkowym między tymi dwoma młodymi przyjaciółmi była boleśnie oczywista. I pomimo tego, że nigdy nie było z tego powodu żadnych kłótni, to rezultatem tej delikatnej sytuacji było zdecydowanie niepisane napięcie: Jak mogło go nie być? Godny pozazdroszczenia czysty wygląd Mouse'a znajdował się w skrajnym kontraście jego kiepsko ubranego, nowego przyjaciela, który musiał to zauważyć; wychował się dostrzegając pewne rzeczy i pragnąc ich. Obojętność Mouse'a na niezbyt olśniewający wygląd Tupaca była szczera. To było coś, o czym chłopcy nigdy nie dyskutowali.
     Kiedy szli oglądać filmy i Tupac miał tylko dolara, Mouse zawsze miał jeszcze jednego aby starczyło na wymaganą opłatę. Razem z tygodniowym kieszonkowym babci i dziadka, Mouse także pracował po szkole, sprzątając miejscowe centrum opieki, za co dostawał trzydzieści sześć dolarów tygodniowo. Szybko włączył swojego przyjaciela do tego lukratywnego zajęcia, zaprosił Tupaca do pomocy, do swoich codziennych obowiązków i dzielił płacę równo na połowę. Praca była dla nich codzienną rekreacją. Mouse otrzymał klucze do tego miejsca, tak więc rutynowo przestawali podczas wieczora, kiedy wszyscy opuścili już budynek. Pomimo tego, że chłopcy zawsze sprawdzali przed wyjściem czy wszystko zrobili, to spędzali tyle samo czasu wygłupiając się we wnętrzach tego małego, opuszczonego budynku. Razem z odkurzaniem, wycieraniem szafek i prostowaniem mebli, ścigali się po pokoju na małych trójkołowcach, nawiązywali walkę na kredy i brali co tylko mogli z lodówki, która znajdowała się zawsze za zamkniętymi drzwiami.
     Spędzali także sporo czasu w centrum rekreacyjnym. ''Rec'' było podstawowym miejscem w strukturze okolicy. W jego wnętrzu dzieciaki mogły zajmować się różnorodnymi czynnościami. Mogący pozwolić sobie na kilka dodatkowych zajęć dzięki swojemu wujkowi, Mouse prawie tam mieszkał. A razem z Mousem Tupac także zaczął spędzać tam sporo czasu.
     Innym, lubianym przez nich sposobem spędzania czasu było oglądanie filmów w sławnym Boulevard Theather, który znajdował się niecałą milę od Greenmount Avenue. Boulevard, które było najbardziej znane ze swoich niebezpiecznych gości, swoją złą sławę zawdzięczało fatalnemu wieczorowi, podczas którego chłopak został wypchnięty przez szybę frontowych drzwi i zabity podczas bójki która wybuchła w zatłoczonej kolejce. Tupac i Mouse stali tamtego wieczora w tej kolejce, czekali aby ponownie zobaczyć popularny film hip-hopowy Beat Street, który zgromadził nadzywczajnie dużo widzów. Przemoc i śmierć były czymś, do czego byli przyzwyczajeni. Brali udział w wielu czuwaniach przy świecach za zmarłych rówieśników, podczas tych paru lat spędzonych w tej okolicy.

     Następnego roku, pierwszego roku w szkole średniej, Mouse poszedł do szkoły, która była wyznaczona dla ludzi z jego okolicy, czyli Northem High, a Tupac poszedł do Paul Lorence Dunbar High, także szkoły publicznej, ale takiej ze specjalnym programem nauczania, który pozwalał na uczęszczanie uczniom z poza wyznaczonego dla niej rejonu. Najwyraźniej Pani Shakur stwierdziła, że ma ona nieco więcej do zaoferowania niż Northern i zapisała tam Tupaca. Tym niemniej, położona w jednej z biedniejszych dzielnic miasta (dolne East Side) Dunbar, była typową szkołą publiczną, w której przeciętny uczeń nie wyjechał, ani nawet nie myślał o wyjeździe poza własną okolicę, a Tupac nienawidził tego. Nie czuło się tam nawet cienia wolności, którą można było odczuć w Roland Park Middle. Nie miał tu żadnej ekipy, żadnego ziomka, z którym mógłby spędzać czas w ciągu dnia. Według jego kolegi z klasy, Tupac był kompletnie niezainteresowany tym, co się tam działo i siedział na tyłach klasy, gryzmoląc apatycznie w swoim zeszycie. Ten były kolega z klasy przypomina sobie także, że zeszyt Tupaca był najbardziej popisany ze wszystkich, które widział.
     Charakter jego doświadczeń w tej szkole zmienił się dramatycznie z początkiem drugiego semestru. Odbywał się konkurs talentów. Oczywiście zapisał siebie i Mouse'a, i oczywiście zawładnęli sceną. Było tam wiele uczniowskich zespołów raperskich, które występowały tamtego wieczora, tak więc wyznaczony został pewien standard aż do momentu kiedy zaczęli swój występ. Standard, który celowo zniszczyli, sprawili wszystkim w kilku etapach srogie lanie, nie tylko przedstawiając swoje rymy z komfortową precyzją, ale pracowali na scenie, tak jak nauczyli się tego kilka miesięcy wcześniej, podczas swojego dziewiczego występu podczas programu Mantronixa. Z łatwością zajęli pierwsze miejsce. Licznie zgromadzona publiczność reagowała na nich tak, jakby byli jakimiś gwiazdami. Od tej nocy każdy w tej szkole wiedział, kto to jest Tupac. Ktoś nawet pomyślał o tym, żeby uzyskać i zatrzymać jego szkolny identyfikator. Tego wieczora on i Mouse udali się do domu z wieloma numerami telefonów zapisanych na wielu małych karteczkach ugniecionych w kieszeniach.
     Przez resztę roku, chłopcy zawsze chcieli bitwy. Wyzwania ze strony chłopaków Tupac mądrze odrzucał, mówiąc że to, kto jest lepszy zostało już wyjaśnione i nie musi nic udowadniać. Pozbawiony ekipy i z dala od domu, nie miał dobrej pozycji wyjściowej, aby wdawać się w podobne konfrontacje.
     Po tym wieczorze, Tupac z większym zaangażowaniem mówił Mouse'owi o szkole. Jednak nie miał tam zamiaru wracać w następnym roku. W centrum była szkoła, o której się dowiedział, że była podobna do tej w Nowym Jorku, do której uczęszczał na zajęcia dramatyczne jego kuzyn Scott; i tego właśnie chciał, zdecydował się bez wahania. Grał już razem ze Scottem w małej produkcji pt. ''Raisin In The Sun''. Podobało mu się to tak bardzo, że przyszłość wydawała mu się jasna: Będzie aktorem. Z wyselekcjonowanym monologiem z tej właśnie sztuki, która już znał na pamięć, był gotowy na rozmowę kwalifikacyjną w Baltimore School of Arts. W jego umyśle nie było znaku zapytania odnośnie tego, czy zostanie przyjęty.

4. Przełamując lody >>>

 1997-2012 Poznaj Tupaca - wszelkie prawa zastrzeżone!...