.
strona główna | przetłumaczone książki
  .
.


Prolog | Wstęp | 1. Jak on ma na imię?! | 2. Roland Park | 3. Pierwsze występy | 4. Przełamując lody |
5. Wiosenna Gorączka | 6. 3955 Greenmount Avenue | 7. Rewolucjonista | 8. Tworzenie przyjaźni |
9. Narodziny Born Busy | 10. Na swoim - pierwsze mieszkanie | 11. Studio w pokoju |
12. Bitwa z dwudziestoma ludźmi | 13. Być szekspirowskim aktorem | 14. Sprzątacze kontra Zmywacze Naczyń
15. Ostatni bal | 16. Na Bronksie | 17. Show - nasza szansa na wybicie się | 18. Udało mu się |
19. Epilog


     Gdy zapytano Tupaca jako małego chłopca, ''Kim chciałbyś zostać kiedy dorośniesz?'', jego odpowiedź brzmiała: ''Rewolucjonistą!'' Wśród moich poszukiwań ten właśnie fragment wydał mi się szczególnie interesujący pośród wszystkich innych, o których się dowiedziałem, bądź które pamiętałem cofając się w czasie, ponieważ w zasadzie, Tupac był rewolucjonistą. Był on wyjątkowym, młodym mężczyzną, który dostrzegał złowieszczą potrzebę zmian i pracował z całych sił aby wprowadzić te zmiany. Tupac chwytał się prowokacyjnych sposobów. Zapomnij o subtelnościach; Tupac był śmiały i mówił bez ogródek. Często zapominamy jak młodym był człowiekiem i jaki to miało wpływ na jego podejście do życia. Wierzę, że Tupac wchodził w nową, bardziej wyrafinowaną fazę swojego życia, aby wprowadzić wspomniane powyżej zmiany, gdy z razu został tragicznie powstrzymany.
     ''Kim chciałbyś zostać kiedy dorośniesz?''. Jestem pewien, że każdy z nas pamięta jak zadawano nam te pytanie w pewnym okresie naszego dzieciństwa. Dla większości słowo ''rewolucjonistą'' nie znajdowało się prawdopodobnie wśród możliwych odpowiedzi, lecz Tupac nie był taki jak inni. Ta krótka opowieść z dzieciństwa Tupaca uderza mnie także dlatego, że ja także miałem niezwykłą odpowiedź na te popularne pytanie z dzieciństwa; w zasadzie jest ono źródłem moich najwcześniejszych wspomnień.
     Kiedy miałem cztery lata, przedszkolanka pytała o to kolejno siedzącego w kółku na dywanie przedszkolaka. Pamiętam, że wiele dzieciaków recytowało najpopularniejszą trójkę, ''strażak, policjant, lekarz'' To było dziwne ponieważ wiedziałem co powiedzą, zanim to powiedzieli. Pamiętam jak siedziałem na podłodze i patrzyłem na ich niepewne twarze gdy przychodziła na nich kolej, myślałem wtedy czy także powinienem powiedzieć ''strażak, policjant, lekarz''. Wiem, że dobrze by było, gdybym i ja tak powiedział. Tak więc przekonałem samego siebie, że tak należy zrobić, kiedy zbliżał się do mnie wzrok przedszkolanki. Oczywiście mogłem powiedzieć to, co myślałem, ale po co narażać się na odrzucenie, na bycie dziwnym, kiedy można było tego tak łatwo uniknąć? Zostało już tylko sześcioro dzieci, a jak dotychczas nikt nie ośmielił się udzielić odpowiedzi, która krążyła mi w myślach. "Nie, będę po prostu taki, jak inni,'' zdecydowałem nerwowo kiedy zbliżyła się moja kolej. Potem, dzieciak zaraz przede mną śmiejąc się przyznał, ''Nie wiem'', tak jakby to był jakiś rodzaj zabawy, czy gry.
Jak to nie wiesz!? Na litość Boską jesteś w przedszkolu! Obierz jakiś kierunek w swoim życiu niezguło. Każdy tu wie kim chce zostać w przyszłości! Wszystkie te słowa przewinęły mi się przez głowę, razem z myślą, ''Dziękuję ci, teraz to nie ja będę dziwny.'' Moja odpowiedz była o wiele lepsza niż jego.

     ''Chcę zostać rysownikiem,'' ogłosiłem pewnym tonem, gdy oczy przedszkolanki spotkały się z moimi. Większość dzieci zrozumiała moją odpowiedź. Mówiłem w naszym języku. Rysowanie było zazwyczaj zajęciem wykonywanym przed ułożeniem się do drzemki. ''Darrin chodzi ci chyba o artystę, prawda?'' zasugerowała grzecznie nasza pani. ''Nie, rysownikiem,'' padła moja zdecydowana odpowiedź. Nie miałem pojęcia kim był artysta i nie obchodziło mnie to szczególnie. Wiedziałem tylko, że mam ogromne zamiłowanie do rysowania, które jest o wiele większe niż jakiegokolwiek innego dzieciaka czy nawet dorosłego, którego spotkałem w ciągu czterech lat swojego życia. Jako dziecko, spędziłem słuszną część czasu obserwując różne rzeczy, obiekty, ludzi i miejsca. Czułem nieodpartą potrzebę zapisania tego, co zobaczyłem. Przykładowo widok z mojej sypialni był dla mnie bardzo istotny, to byłem ja, budziłem się przy nim i kładłem się przy nim spać, narysowałem ten widok, aby pokazać go ludziom i zawsze miałem go poskładany w mojej kieszeni, tak na wszelki wypadek.
     Dobrze pamiętam mój pierwszy rysunek, to był Fred Flinstone. Pamiętam jak siedziałem przed telewizorem i przyglądałem się tej postaci, starając się narysować go tak, jak wyglądał na ekranie. Dzień za dniem pilnie go ogladałem przykładając uwagę do najmniejszych detali. Nie chciałem niczego przegapić. Każdy odcinek dostarczał nowych rysunków, które wielokrotnie poprawiałem, zanim odczułem satysfakcję. Wiedziałem, że dobrze się spisałem, kiedy ludzie wątpili w to, że ja jestem autorem tych robiących wrażenie replik. Większość ludzi, którym to pokazałem, głownie dzieci, sądziło że to odrysowałem. Było tak, dopóki nie narysowałem kolejnej, wywierającej niemal identyczne wrażenie interpretacji Freda z pamięci, a zrobiłem to na ich oczach. Przeniknąłem go. Był częścią mojej pamięci, która czekała tylko na to, aby zostać przelana na papier, kiedy tylko miałem na to ochotę. I tego właśnie chciałem! Wydobywało to z innych tą odpowiedź, która była jak posiłek dla mojej duszy. Od tego momentu, widziałem co muszę robić: żadnej wielkiej chęci to zmiany świata, żadnej wielkiej wizji, po prostu robić to, co przychodzi naturalnie, tak, aby ludzie zechcieli poświęcić trochę swojego czasu i spojrzeć na wytwór moich rąk i owoców mojej myśli.

     Nie wiedziałem dlaczego miałem taką ochotę do obserwacji i rysowania. Po prostu dobrze się z tym czułem. Czternaście lat później spotkałem mojego biologicznego ojca i odkryłem, że on także ma tą samą pasję, ten sam talent, rozumiałem to. Zagłębiłem się nieprzytomnie, bezcelowo w różnorodny program mojej szkoły podstawowej, Baltimore School Of Arts, a także w lokalne i ogólnokrajowe konkursy artystyczne, spędziłem także rok w School Of Visual Arts w Nowym Jorku. Nic z tego nie miało tak naprawdę znaczenia, dopóki nie spotkałem mojego ojca. Teraz wiem dlaczego tak istotnym jest dla mnie rysowanie. To jest częścią mnie. To dlatego musiałem zająć się tym projektem.
     Tupac był prawdziwie intrygującą osobą, na której skupiłem moją największą uwagę od momentu przed naszym pierwszym spotkaniem i oczywiście później także. Byliśmy w niektórych dziedzinach do siebie podobni, jednak w przeważającej większości byliśmy różni. Tupac był wyjątkowy na szeroką skalę i ja to wiedziałem. Obserwowałem go z czystej ciekawości, ale także w nadziei na zapożyczenie tego czegoś, co stało za jego siłą, werwą, skłonnością do bycia najlepszym w jakimkolwiek kierunku zmierzał. Mówiąc prawdę przyglądałem mu się z bardzo bliska. W chwili jego śmierci zdałem sobie sprawę z tego, że nadszedł czas abym stworzył jego obraz.
     Podczas pisania całej tej książki, moim celem było zawsze pokazanie światu prawdziwego Tupaca, chłopaka który wyrósł na mężczyznę, który żył i oddychał będąc mitem. Moją strategią mającą na celu osiągnięcie powyższego stanu rzeczy było chęć aby czytelnik widział wszystko moimi oczami, był w tym samym pokoju z Pakiem, w restauracji gdzie razem pracowaliśmy, na szkolnych korytarzach, na różnych przyjęciach, nagrywał z nim na mały magnetofon, ćwiczył rymy, walczył z kolesiami na ulicy, odpoczywał słuchając muzyki, świrował na tyle autobusu itp. Mógłbym wymieniać dalej. To wszystko są proste rzeczy, nieraz minutowe szczegóły, które składają się na pełny obraz.

     Gdy Tupac zaczął swoją wędrówkę na szczyt, wiedziałem że świat spotka spory szok. Wiedziałem, że ludzie nie będą w stanie, albo nie będą chcieli go zrozumieć. Nie było to określone jakimś pomysłem, że on był szalony, targany konfliktami, czy nawet ekscentryczny. Te przemyślenia opierały się na tym, iż znając go, wiedziałem, że był on głęboko myślącym artystą, którego puzzle były zawsze zbyt skomplikowane do ułożenia dla przeciętnej osoby, jeśli przeznaczyłaby ona na to zbyt mało czasu, czyli tyle ile przeznacza na sztukę przeciętna osoba. Byłem przekonany o tym, że Tupac nie zdobędzie odpowiedniego uznania przed śmiercią. Nie jest wielką tajemnicą niezdolność społeczeństwa do uznania artysty za jego życia. Nigdy jednak nie byłem tak krótkowzroczny i tak dumny aby odmówić, mojemu współtowarzyszowi jego chwały, kiedy stał przy mnie, w takich samych butach jak moje, bez tej całej pośmiertnej otoczki, która koniecznie wznosiła go na piedestał. Wiele razy wracałem do księgi pamiątkowej mojej School of Arts z roku 1988, gdzie na pożegnalnej stronie napisałem do Tupaca: ''Tupac, nikt nie może cię powstrzymać, więc nigdy nie daj im na to szansy. Nieustannie się rozwijaj. Nie przemęczaj się.''
Miałem ogromne szczęście, że byłem jednym z najbliższych Tupacowi ludzi podczas istotnego momentu w naszym rozwoju. Te uzyskane z pierwszej ręki doświadczenie głęboko na mnie wpłynęło i wpływa nadal. Moją intencją jest to, aby każdy z was mógł skorzystać z tego doświadczenia i żeby miało ono na was odpowiedni wpływ.

Wstęp >>>

 1997-2012 Poznaj Tupaca - wszelkie prawa zastrzeżone!...